Na starcie WIG20 zyskał 1 proc. Był to efekt środowych decyzji Rezerwy Federalnej. Ta mimo, że zdecydowała się ograniczyć program QE3 z 85 do 75 mld dolarów miesięcznie, podkreśliła że ma to związek z widocznym ożywieniem w gospodarce. Jakby tego było mało, FED zapowiedział utrzymanie niskich stóp procentowych na dłuższy okres. Wiele wskazywało na to, że inwestorzy w Warszawie pójdą za ciosem tym bardziej, że na zielono świeciły się również indeksy na innych europejskich rynkach. Im jednak dłużej trwała sesja tym sytuacja na warszawskim parkiecie robiła się coraz bardziej nerwowa. Zamiast wzrostów inwestorom w oczy zajrzało widmo kolejnej przeceny. Jeszcze przed godziną 14 WIG20 znalazł się po raz pierwszy pod kreską. Gwoździem do trumny okazały się słabsze dane z amerykańskiego rynku pracy oraz spadkowy początek sesji na Wall Street. Dla inwestorów w Warszawie były to wystarczające argumenty by zacząć sprzedawać akcje. W pewnym momencie indeks największych spółek tracił nawet ponad 1 proc. Końcówka notowań okazała się nieco lepsza. WIG20 stracił 0,83 proc. Przecena dotknęła również średnie spółki. mWIG40 stracił 0,5 proc. Symboliczny spadek zaliczył także sWIG80. Obroty na całym rynku nieznacznie przekroczyły 800 mln zł.

Najmocniejszy spadek spośród największych spółek zaliczył  Bank Handlowy. Jego akcje zostały przecenione o 2,8 proc. Powodów do optymizmu nie mieli również udziałowcy JSW, której walory straciły 2,7 proc. Liderem wzrostów okazała się Telekomunikacja Polska, która dała zarobić 0,9 proc.

Pogorszenie nastrojów w Warszawie sprawiło, że nasza giełda była jedną z najsłabszych w całej Europie. Gorszy wynik zanotował jedynie rynek turecki. Tamtejszy indeks 100 największych firm spadł o 3,2 proc. Marne to jednak pocieszenie, jeśli weźmiemy pod uwagę, że większość głównych europejskich parkietów kończyła dzień ponad 1 proc. nad kreską.

Czy koniec tygodnia okaże się łaskawszy dla inwestorów? Zdecydować mogą o tym dane o PKB w Stanach Zjednoczonych.