Owe minimum leży na wysokości 2641 pkt (w cenach zamknięcia) i zostało ustanowione w czwartek. Gdyby WIG20 zakończył dzisiejszą sesję poniżej tego krótkoterminowego poziomu wsparcia, znalazłby się automatycznie najniżej od pierwszych dni grudnia ub.r. Otworzyłaby się też droga do przetestowania kolejnego, jeszcze ważniejszego, wsparcia na poziomie dołka z listopada (2611 pkt).

Przyczyna słabości GPW jest wciąż ta sama – presja ze strony równie słabych rynków wschodzących. Dziś inwestorów w Warszawie wystraszyły silne spadki kursów w Azji. Chiński indeks Shanghai Composite runął o 2,6 proc., a południowokoreański Kospi stracił 1,8 proc. Na utrzymujące się od dłuższego czasu obawy przed inflacją i rosnącymi stopami procentowymi nakładają się rozprzestrzeniające się niepokoje społeczne w Afryce Północnej (obecnie przybierające krwawą formę w Libii), które zniechęcają globalnych inwestorów do rynków wschodzących bez względu na to jak blisko lub daleko są od tego niestabilnego regionu. Do tego doszło jeszcze silne trzęsienie ziemi w Nowej Zelandii.

Inwestorzy będą z uwagą przyglądać się temu, jak po jednodniowej poniedziałkowej przerwie (związanej z Dniem Prezydenta) na rosnącą awersję do ryzyka zareaguje dziś bijąca dotąd rekordy hossy Wall Street. Nie bez znaczenia będzie tu tradycyjnie monitorowany przez rynki popołudniowy odczyt indeksu zaufania konsumentów Conference Board.

W tle tych wydarzeń napływają kolejne raporty kwartalne polskich spółek. Dziś wyniki podał m.in. TVN. Niestety rozczarowały – zysk netto spadł do 16 mln zł z 243 mln zł w IV kw. 2009 r. (analitycy średnio oczekiwali spadku do 60 mln zł). Kurs spółki rozpoczął sesję ponad 1 proc. na minusie.