Mieliśmy całkiem dobrą końcówkę, gdzie rosły raczej szeroko papiery dużych spółek, które ostatnio pokazały dobre wyniki finansowe, jak KGHM, BRE, a także spółki paliwowe. Spółki średnie i mniejsze wyraźnie zostały z tyłu.

Po ostatnich sesjach widać relatywną siłę naszego rynku, co może być związane z postrzeganiem naszego regionu jako klasy emerging market co prawda o niższym oczekiwanym wzroście w porównaniu z Chinami, Indiami czy Brazylią, ale z drugiej strony ryzyko naszego regionu jest zdecydowanie niższe i bliskie krajom Europy Zachodniej. Także w przeciwieństwie do tamtych odległych regionów saldo napływu środków do funduszy inwestujących w naszym regionie jest dodatnie w tym roku. Ponadto jesteśmy mocno przywiązani do silnej niemieckiej gospodarki.

Wzrost cen ropy odzwierciedla całe ryzyko geopolityczne związane z Afryką Północną i Bliskim Wschodem. Trudno nawet znaleźć jakichkolwiek ekspertów (politycznych, społecznych) od tego regionu, którzy ośmieliliby się prognozować, co może się jeszcze wydarzyć i ewentualnie, jakie jest ryzyko jeszcze większego wzrostu cen ropy. Raczej należy założyć, że nikt tak naprawdę do końca nie wie, jak sytuacja może się rozwinąć. Oczywiście można się posiłkować historią, i rzeczywiście poza latami 70. ubiegłego wieku, wzrost cen ropy w takich sytuacjach trwał relatywnie niedługo. Nawet w przypadku inwazji na Kuwejt ropa wróciła do cen sprzed inwazji już po sześciu miesiącach. Ale skala ryzyka do dzisiejszych wydarzeń jest raczej nieporównywalna. Pozostaje nam jedynie poczekać na rozwiązanie się sytuacji bądź przynajmniej uspokojenie samych rynków. Wtedy potencjalny spadek ryzyka geopolitycznego i cen ropy przekieruje uwagę inwestorów na samą gospodarkę.

Ostatni odczyt ISM w USA wskazuje, że jest jeszcze potencjalnie miejsce na wzrost S&P nawet w okolice 1400 pkt. Oczywiście aktualnie mamy korektę, a zbyt długie przebywanie cen ropy na aktualnym poziomie może spowodować spadek ISM w następnych miesiącach. Zarówno ISM, jak i S&P można traktować jako wskaźniki wyprzedzające, a odczyty ISM powyżej 60 pkt mniej więcej odpowiadają ponad 30-proc. rocznej stopie zwrotu z S&P. W Polsce drugi z rzędu spadek PMI może budzić pewne obawy, ale patrząc na poszczególne składowe można założyć, że jest to raczej zdarzenie jednorazowe, a PMI powinien się odbić w następnych miesiącach. Można mieć nadzieję, że tym razem ewentualne wyjście w górę indeksów zachodnich po aktualnej korekcie (po wyjaśnieniu się sytuacji na rynku ropy) mogłoby też pozytywnie przełożyć się na naszą giełdę.