Ciągle brak mocnego odbicia od dołków

Wczoraj inwestorzy musieli mierzyć się ze sporą dawką informacji. Słychać było ciągle echa środowych słów szefa Fedu Bena Bernankego, który zapewnił, że w razie potrzeby (czyli utrzymania się osłabienia koniunktury gospodarczej) bank centralny znów wkroczy do akcji.

Aktualizacja: 26.02.2017 19:41 Publikacja: 15.07.2011 07:35

Tomasz Hońdo

Tomasz Hońdo

Foto: Archiwum

Wydaje się, że deklaracja ta, oznaczająca pewną zmianę nastawienia Bernankego (jeszcze niedawno szef Fedu nic nie mówił na temat dalszego luzowania polityki pieniężnej), chroniła wczoraj rynki przed poważniejszą falą awersji do ryzyka.

Spadków całkiem nie udało się jednak uniknąć, choćby dlatego, że agencja Moody’s pogroziła palcem amerykańskim władzom, umieszczając rating kredytowy USA na liście obserwacyjnej. Do tego doszła tradycyjna nerwowość związana z finansami zadłużonych krajów peryferyjnych strefy euro. Aby sprzedać warte 3 mld EUR obligacje, Włochy musiały zaakceptować rekordową ich rentowność.

Po południu z kolei przeciwwagą dla obaw stały się zinterpretowane pozytywnie przez komentatorów dane z rynku pracy i o sprzedaży detalicznej w USA, a także lepsze od prognoz zyski banku JP Morgan Chase.

W takiej nerwowej atmosferze WIG20 osunął się wczoraj o 0,7 proc. Oznacza to, że środowa próba odbicia od dołka fali spadkowej trwającej (z przerwami) od maja nie doczekała się kontynuacji. Scenariuszem bazowym pozostaje średnioterminowy trend spadkowy, którego punktem docelowym jest przynajmniej minimum z połowy marca (2742 pkt), a w gorszym wariancie – dołek z lutego (2641 pkt), który ma już znaczenie długoterminowe.

Chociaż dla dalszych losów kursów akcji na warszawskim parkiecie rozstrzygnięcia w sprawie kryzysu zadłużenia na peryferiach strefy euro mają oczywiście znaczenie, to trudno zgodzić się z tezą, jakoby sprawa ta była jedyną przyczyną słabości naszego rodzimego rynku. Zajmowanie się jedynie tym, co danego dnia oświadczyła któraś z agencji ratingowych, sprawia, że uwadze umknąć mogą inne czynniki. Czy fakt, że na szerokim rynku coraz więcej akcji poddaje się regularnemu trendowi spadkowemu (kursy ponad dwóch trzecich walorów są poniżej rocznej średniej kroczącej będącej prostym wyznacznikiem hossy i bessy) można trafnie tłumaczyć kryzysem np. w Grecji lub wzrostem rentowności włoskich obligacji?

Historia podpowiada, że akcje zwłaszcza małych spółek (którymi nie interesuje się krótkoterminowy kapitał zagraniczny) są wrażliwe raczej na perspektywy naszej gospodarki, a niekoniecznie na przepływy globalnego kapitału. Tymczasem część ekonomistów prognozuje, że w czerwcu roczna dynamika produkcji przemysłowej w naszym kraju spadła poniżej 6 proc. i była tym samym najniższa od 20 miesięcy (faktyczny odczyt poznamy w najbliższy wtorek). Nie dziwi w tej sytuacji fakt, że indeks sWIG80 jest o krok od dołka z listopada ub.r.

Giełda
Marazm w Warszawie, nerwowo w USA. Złoty zyskuje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Giełda
Tydzień w korekcie
Giełda
Mocne wyniki Broadcom wspierają spółki technologiczne
Giełda
Rajd św. Mikołaja - rynkowa okazja czy bajka?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Giełda
WIG20 znów w dół. Tym razem przez CD Projekt
Giełda
Rok cyklu prezydenckiego