Poniedziałkowe notowania na największych zachodnioeuropejskich giełdach akcji zaczęły się od wzrostów kursów, co było wyrazem nadziei inwestorów na szybkie rozwiązanie kryzysu zadłużeniowego w strefie euro. Podstawę do takich nadziei dały komunikaty opublikowane po weekendowym spotkaniu ministrów finansów i szefów banków centralnych G20. Dość powszechne i usprawiedliwione wiadomościami docierającymi z Paryża było przekonanie, że na najbliższym europejskim szczycie wyznaczonym na 23 października jego uczestnicy „zaprezentują coś, co zrobi wrażenie" – jak określił to szef brytyjskiego resortu finansów George Osborne.

Tymczasem otrzeźwienie przyszło znacznie wcześniej, bo w poniedziałkowe popołudnie rzecznik niemieckiego rządu powiedział, że przywódcy strefy euro wcale nie przewidują szybkiego rozwiązania kryzysu zadłużeniowego na najbliższym szczycie. Po tych słowach zaczęły spadać indeksy na 16 z 18 największych europejskich giełd. W Grecji znowu spadkom przewodziły akcje banków. Papiery National Bank of Greece przeceniono o 8,2 proc., a Piraeus Bank stracił 10 proc.

Na nowojorskich giełdach, poza powrotem obawy o losy strefy euro, negatywnie na nastroje inwestorów wpłynął raport nowojorskiej Fed o większym niż oczekiwano spadku produkcji w tym regionie, a także informacja o spadku przychodów wielkiego kalifornijskiego banku Wells Fargo. Kurs papierów tej instytucji zniżkował o 6,2 proc.

O prawie 3 proc. potaniały też akcje Alcoa i M3. Obie te spółki notowane są w dużej zbieżności z prognozami dla całej amerykańskiej gospodarki, a te nie rysują się różowo, co potwierdził raport nowojorskiego Fed. Do spadku kursów Alcoa przyczyniła się też przecena metali.