Status zielonej wyspy, czyli kraju, który od 19 już lat nie doświadczył gospodarczej recesji (spadku rocznej dynamiki PKB poniżej zera), najwyraźniej nie robił wrażenia na rynku. W przeszłości tego typu rozbieżności różnie się kończyły. Czasami zdecydowane wyjście S&P 500 na nowe maksima zmuszało i nasz rynek do wybrania drogi na północ (ostatnio coś takiego zdarzyło się na przełomie lutego i marca tego roku, wcześniej np. w październiku 2006?roku). Zdarzało się również jednak, że relatywna słabość naszego rynku sygnalizowała nadciągające globalne kłopoty (dobrym przykładem może być maj 2008?roku).
Który z tych scenariuszy zrealizowany zostanie obecnie? Ostatnie aukcje papierów skarbowych we Włoszech się udały, co w połączeniu z wcześniejszym spadkiem rentowności obligacji hiszpańskich zdaje się sugerować, że sytuacja w strefie euro została na razie opanowana. Równocześnie cały czas napływające z USA dane potwierdzają, że letnie spowolnienie było tylko potknięciem. Publikacja Chicago PMI pozwala na oszacowanie grudniowej wartości ogólnoamerykańskiego ISM Manufac- turing, którą poznamy już po Nowym Roku. Wartość opartego na cząstkowych danych za grudzień modelu ISM Manufacturing (55,4 pkt) sugeruje kontynuację wzrostu trwającego od czasu ustanowienia sierpniowego dołka. Zresztą nie ma specjalnej potrzeby?czekać na wyniki sondaży wśród firm – wystarczy rzut oka na zachowanie S&P 500, które odzwierciedla dokładnie te same nastroje, tyle że „w czasie rzeczywistym".
Publikacja w USA dobrych danych – w warunkach niepewności co do dalszych losów strefy euro – wywoływała presję na umacnianie się dolara. W przeszłości Fed ogłaszał dwukrotnie „quantitative easing", gdy USD/EUR docierał do strefy 1,25 (z pewnością Biały Dom nie chce zobaczyć w roku wyborczym nadmiernie umacniającego się dolara znów wpychającego gospodarkę USA w spowolnienie). Z osiągniętego w czwartek poziomu 1,29 nie jest tam już tak daleko, a fakt, że dolar umacnia się już siedem miesięcy, jak pomiędzy listopadem 2009 a czerwcem 2010, sugeruje bliskość punktu zwrotnego. Do podobnego wniosku prowadzi analiza cyklu półtorarocznego (dołki maj 2004, listopad 2005, czerwiec 2007, listopad 2008, czerwiec 2010).
Zmiana trendu na dolarze zapewne oznaczałaby powrót wzrostu na rynkach akcji i surowców.