Poranny optymizm inwestorów, który był konsekwencją udanej sesji czwartkowej a przede wszystkim rozwiązania problemów greckiego zadłużenia, okazał się ulotny. Nasz parkiet zaczął piątkową sesję od nieśmiałych wzrostów. WIG 20 ok. godz. 10 wspiął się nawet na poziom 2309 pkt. co oznaczało 0,56-proc. zwyżkę. Było to jednak wszystko na co było stać inwestorów w pierwszej części notowań. W kolejnych godzinach na rynku zaczęli przeważać sprzedając co spowodowało, że po godz. 12 indeksy były już pod kreską. WIG 20 tracił 0,07 proc. i był na poziomie 2294 pkt. To oznacza, że nie udało mu się sforsować ważnego psychologicznego oporu na poziomie 2300 pkt., którego trwałe przebicie otworzyłoby mu przestrzeń do dalszych zwyżek. WIG zniżkował o tej godzinie 0,04 proc. i był na wysokości 41323 pkt. Nieco lepiej radziły sobie indeksy mniejszych firm (sWIG80 rósł o 0,24 proc.) i średnich (mWIG40 tracił ale tylko 0,02 proc.). Obroty przed półmetkiem wynosiły nieco ponad 250 mln zł co nie najlepiej świadczy o aktywności inwestorów.

Siły byków i niedźwiedzi w Warszawie są bardzo wyrównane. Zbliżona liczba firm traci i zyskuje na wartości. Liderem zwyżek jest, z dużym firm, Getin drożejący ponad 4 proc. Outsiderem, podobnie jak na starcie, jest GTC. Traci teraz 5,6 proc. Z mniejszych firm szczególnie dużym wzięciem cieszą się papiery Resbudu, które zyskują prawie 17 proc. peleton zamyka DSS taniejące 6,7 proc. Również w tym przypadku w porównaniu z otwarciem nie zaszły żadne zmiany.

Na innych parkietach naszego kontynentu, mimo porannych zwyżek, indeksy również wróciły w okolice czwartkowych zamknięć. Giełda niemiecka zyskuje 0,2 proc. ale francuska traci tyle samo. Solidnie prezentuje się parkiet w Londynie, który rośnie 0,55 proc. Taka postawa brytyjskiego parkietu może trochę dziwić gdy zestawimy ją ze słabszymi niż oczekiwano danymi o styczniowej produkcji przemysłowej w ty kraju. Spadła o 0,3 proc. w porównaniu z grudniem podczas gdy analitycy liczyli, że powiększy się o 0,4 proc. Giełda w Budapeszcie zyskuje jeszcze więcej niż Londyn bo aż o 0,9 proc. podczas gdy Ateny, które teoretycznie powinny cieszyć się z sukcesu w rozmowach z wierzycielami, spadają 1,6 proc.

Mała aktywność inwestorów i w sumie niewielkie wahania indeksów to pochodna publikowanych dzisiaj o godz. 14.30 danych z amerykańskiego rynku pracy. Inwestorzy boją się niespodzianek dlatego nie chcą bardziej agresywnie grać na giełdach. Analitycy liczą, że lutowa stopa bezrobocia w USA wyniesie 8,3 proc. (nie zmieni się w porównaniu ze styczniem) a w sektorze pozarolniczym przybędzie 210 tys. etatów.

Na rynku walutowym ostatnia w tym tygodniu sesja również nie sprzyja aktywności i jest dużo bardziej nudna niż kilka wcześniejszych gdy złoty najpierw mocno tracił by następnie gwałtownie zyskiwać na wartości. Po godz. 12 w Warszawie za euro płacono 4,11 zł (wzrost o 0,2 proc. w porównaniu z zamknięciem wcześniejszej sesji). Dolar był wyceniany na 3,1080 zł (wzrost o 0,8 proc.) a frank szwajcarski na 3,41 zł (0,17 proc.).