Wygląda na to, że będziemy teraz poruszać się w rytm zmian na pozycji lidera w wyścigu do greckiego parlamentu. Rynek odczytuje to jasno: przewaga Nowej Demokracji oznacza wygraną proreformatorskiej koalicji i podtrzymanie zobowiązań finansowych Greków. Przewaga partii Syriza wykorzystującej retorykę odrzucenia umów z Europą będzie odczytana jako odejście Grecji od wywiązywania się z zobowiązań. Problem w tym, że obie partie w sondażach idą łeb w łeb i różnica między nimi mieści się w granicy błędu statystycznego. Zatem nawet publikowane kolejno sondaże mogą ostatecznie wprowadzić w błąd. Sytuację komplikuje fakt, że wygrana w wyborach jest premiowana dodatkowymi miejscami w parlamencie, a więc to, kto wygra, ma olbrzymie znaczenie. Gdyby tej premii nie było, obecna koalicja nie miałaby problemu z uzyskaniem większości.
Rynki finansowe są w ostatnim czasie pod silną presją odejścia od ryzyka i poszukiwania bezpiecznych miejsc przeczekania. Rentowność amerykańskich obligacji, które za takie miejsce przeczekania trudnych czasów uchodzą, spada do rekordowo niskich poziomów. Można się zastanawiać, jak ktoś kalkuluje zwrot z kapitału, godząc się na mniej niż 2 proc. rocznie przez najbliższe dziesięć lat. Trzeba pamiętać, że w sytuacji zagrożenia to nie zwrot z kapitału jest priorytetem, lecz ochrona samego kapitału. Nie jest więc wykluczone, że w chwili naprawdę poważnych kłopotów rentowność papierów zbliży się do zera. Mimo letniej zmiany ratingu długu amerykańskiego świat nie widzi innego równie pewnego aktywa. Nie tylko pod względem wiarygodności, bo tu można dyskutować, ale w szczególności pod względem płynności.
Nastroje na rynkach w ubiegłym tygodniu były słabe. Myślę, że apogeum tej fali spadków mamy jeszcze przed sobą. Niemniej wiele wskaźników nastrojów sugeruje przegrzanie po niedźwiedziej stronie.
Pytanie, co mogłoby być byczym zapalnikiem. No i z jakiego poziomu zwyżka mogłaby się rozpocząć? Nawet rekordowo niskie wskaźniki nastrojów (a jednak do rekordów jeszcze im ciągle brakuje) nie są samodzielnie sygnałem kupna. To rynek zachowaniem cen musi wskazać moment, w którym popyt przejmie inicjatywę.
W tej chwili nie ma sensu szukać takiej sytuacji na siłę. Należy przyjąć, że przewagę na rynku ma podaż i będzie to trwało do chwili, gdy pojawią się sygnały zmiany tego stanu. Trzymanie się trendu zazwyczaj jest bardziej owocne niż wymuszone oczekiwaniami poszukiwania punktów zwrotnych.