Zachowanie cen na ostatniej sesji po raz kolejny udowodniło, że nie liczy się to, jak dzień się rozpoczyna, ale jak skończy. Wzrost cen na starcie notowań nie zmienił panującej tendencji, a ta jest spadkowa.

Nastroje na początku sesji były umiarkowanie optymistyczne. Indeks WIG20 rozpoczął dzień wzrostem wartości o 0,7 proc. Ten optymizm wywołało zachowanie indeksów spółek amerykańskich. Podczas końcowej fazy środowej sesji na Wall Street udało się kupującym podnieść ceny spółek, dzięki czemu indeksy odrobiły spore straty. Ten właśnie nastrój chęci zakupów przeniósł się na GPW. Niestety trwał tylko chwilę, gdyż zakupy były hamowane przez napływające na rynek dane makroekonomiczne. Przed 10:00 opublikowano słabsze od prognoz wartości wskaźników PMI dla europejskiego przemysłu oraz równie rozczarowującą wartość wskaźnika Ifo w Niemczech.

To w dużej części te właśnie publikacje stały za przedpołudniową falą osłabienia, która przelała się przez całą Europę i nie ominęła warszawskiego parkietu. Skutkiem tego było wyznaczenie w trakcie sesji najniższych wartości WIG20 od lipca 2009 roku. Notowaniom towarzyszył znacznie wyższy od ostatnio obserwowanego obrót. To m.in. sygnał pojawienia się kapitału. Kupującym udało się powstrzymać przecenę i jeszcze przed południem doprowadzić do odbicia na rynku. W ramach tego odbicia indeks WIG20 przez chwilę znajdował się na plusie. Wraz ze przybliżaniem się końca sesji, zapał do zakupów malał. Ostatecznie WIG20 zakończył dzień spadkiem o 0,11 proc. Spadkom poddały się również pozostałe dwa ważne indeks: mWIG40 (o 0,7 proc.) i sWIG80 (o 0,09 proc.).

Na rynkach europejskich nastroje były nieznacznie lepsze. Indeks DAX zanotował zmianę o 0,55 proc., a paryski CAC-40 o 1,16 proc.