Ponieważ ścieżka kursu dolara w okresie ostatniego miesiąca bardzo przypomina tę sprzed ośmiu miesięcy, to zakładając, że to podobieństwo nadal się utrzyma, można oczekiwać spadku kursu dolara w ciągu następnych kilku tygodni do okolic 3,30, a następnie wznowienia deprecjacji złotego, która kulminowałaby gdzieś w okolicach września. Ponieważ to, co się ostatecznie okazało fazą dystrybucji polskich akcji trwającą od lutego do kwietnia, bardzo przypominało zachowanie naszego rynku z okresu kwiecień–lipiec ub.r., to uprawnione wydaje się porównywanie majowego załamania do tego, co na rynku stało się w sierpniu ub.r. Takie porównanie prowadzi do wniosku, że majowy spadek miał wyraźnie mniejszą niż ten z sierpnia dynamikę, a obecnie znajdujemy się w fazie odpowiadającej korekcie wzrostowej, która w zeszłym roku rozegrała się między 10 a 31 sierpnia. To sugerowałoby, że początek czerwca przebiegnie na GPW jednak pod znakiem odreagowania kasującego połowę majowej wyprzedaży (WIG20 pójdzie w górę do ok. 2150), a czwartkowa sesja na Wall Street to mniej więcej odpowiednik tej z 23 kwietnia (tydzień zwyżek po skutecznej obronie poziomu 1300). Po tym odreagowaniu z początku czerwca słabość powinna powrócić – zapewne obawy związane z rozwojem sytuacji w Grecji będą się utrzymywać do momentu utworzenia koalicji rządowej, czyli pewnie do końca czerwca. Domniemana utrata dynamiki spadku cen akcji w porównaniu z tą z sierpnia mogłaby sugerować, że rynek obiera jakąś formę kompromisową pomiędzy załamaniem a'la lato–jesień 2008 r. a trendem bocznym (klin będący falą C nieregularnej korekty rozpoczętej na początku 2010 roku?), ale na razie pewnie za wcześnie jest na wyciąganie jednoznacznych wniosków.

Zgodnie z danymi GUS PKB w I kwartale br. był w naszym kraju realnie wyższy niż rok wcześniej o 3,5 proc. To najniższe tempo wzrostu gospodarczego od dwóch lat. Równocześnie I kw. tego roku był piątym kwartałem od czasu ustanowienia przez dynamikę PKB cyklicznego szczytu na poziomie +4,7 proc. W poprzednich cyklach faza spowolnienia trwała odpowiednio 9, 7, 4 i 8 kwartałów, co daje średnią wynoszącą siedem kwartałów (i medianę 7,5 kwartałów). Gdyby obecne spowolnienie miało się charakteryzować taką średnią długością, to powinno kulminować w III kw. tego roku. W trzech z czterech ostatnich cykli bessa na rynku akcji związana ze spowolnieniem gospodarczym kulminowała w siódmym i ósmym kwartale od rozpoczęcia fazy spowolnienia gospodarczego (odpowiada to drugiemu półroczu 2012 r.).