Wiele rynków, nie tylko giełdowych, ale też surowcowych, dotarło do silnych oporów, które mogą albo zakończyć czterotygodniową poprawę notowań, albo przynajmniej na jakiś czas zatrzymać ruch w górę i wywołać przesilenie. W warunkach nasilającego się spowolnienia gospodarczego trudno bowiem wierzyć, by tak silne bariery zostały przełamane z marszu. Chodzi przede wszystkim o 61,8-proc. zniesienie zniżek z II kwartału na europejskim DJ Stoxx 600, jak również o 293 pkt dla indeksu CRB, związane z dołkami z IV kwartału 2011 r. Tak silnych barier można wymienić więcej: tegoroczny szczyt dla jednego z najsilniejszych parkietów w tym roku, czyli tureckiego ISE100; dolne ograniczenia wielomiesięcznych konsolidacji, z których w początkach maja wybiły się ropa Brent i olej opałowy; styczniowy dołek na EUR/USD, od którego notowania zdążyły się już dynamicznie odbić; czy też bariera 140 dla ceny niemieckiego Bunda, która stworzyła bazę do odbicia z ostatnich dni.
Banki centralne starają się w ostatnich dniach podtrzymać nadzieje na lepszą przyszłość na rynkach. Bank Anglii zwiększył program skupu obligacji, Europejski Bank Centralny obciął stopy procentowe, podobnie postąpił chiński bank centralny. Łagodzenie polityki monetarnej spodziewane jest w innych krajach, zwłaszcza na emerging markets, które mają pole do obniżania kosztów pieniądza. W dalszym ciągu mówimy tu jedynie o nadziejach, że takie ruchy będą w stanie poprawić kondycję gospodarek. Można odnieść wrażenie, że inwestorzy traktują je raczej jako element przeciwdziałania pogorszeniu się warunków gospodarczych niż jako stymulację koniunktury.
Czerwcowy wskaźnik PMI dla globalnej gospodarki spadł poniżej ubiegłorocznego dołka i osiągnął najniższy poziom w trwającym od ponad trzech lat ożywieniu. Recesja znów zagląda w oczy. Coraz trudniej w tych okolicznościach wierzyć, że firmy będą w stanie uchronić się przed regresem zysków. W związku z tym rozważania na temat szans na zarobek na akcjach przy ich kupnie na obecnych poziomach sprowadzają się do perspektywy najbliższych bardziej dni niż tygodni. Wciąż jest szansa, że po chwilowym przesileniu rynki selektywnie pójdą jeszcze w górę, ale to oznaczałoby zwiększenie ryzyka pokaźniejszego spadku w dalszej przyszłości.