Mimo niesprzyjających informacji makroekonomicznych piątkowa sesja na parkietach europejskich upływał przy przewadze kupujących. O godz. 13 niemiecki DAX zyskiwał 1,2 proc., francuski CAC 40 rósł o 1,32 proc. a brytyjski FTSE 250 o 0,84 proc.
Taka postawa graczy może trochę dziwić. Naturalną reakcją na informacje o spadku produkcji przemysłowej w Japonii (w lipcu zmalała o 1,2 proc. w porównaniu z czerwcem) czy spadku sprzedaży detalicznej w Niemczech (była w lipcu o 0,9 proc. niższa niż miesiąc wcześniej choć analitycy oczekiwali 0,2-proc. wzrostu) powinna być wyprzedaż akcji. Dlatego piątkowe odbicie należy traktować jedynie w kategoriach odbicia po wcześniejszych spadkach, które sprowadziły europejskie parkiety o kilka punktów procentowych niżej niż były jeszcze tydzień temu. Scenariusz korekcyjnych zwyżek nie jest jednak taki oczywisty. Wzrostom indeksów towarzyszy spore zainteresowanie graczy. Świeży kapitał płynący na warszawski parkiet sprawił, że o godz. 13 obroty wynosiły już blisko 400 mln zł. Były zatem o co najmniej kilkanaście procent większe niż w czwartek.
Uwaga inwestorów na GPW koncentruje się na największych spółkach co wskazuje, że do gry na naszym parkiecie włączyła się zagranica. WIG 20 o godz. 13 rósł o 1,45 proc. do 2259,45 pkt. WIG w tym czasie znajdował się na wysokości 41530,1 pkt. czyli 1,1 proc. wyżej niż dzień wcześniej. Znacznie słabiej radziły sobie indeksy średnich i małych spółek (drugi z wymienionych był nawet pod kreską). Z największych firm liderami zwyżek na półmetku były: PZU i PKO BP zyskujące po 2,3 proc. Spośród trzech spółek, które traciły na wartości, wyróżniał się tracący 1,9 proc. Boryszew, którego sprawozdanie finansowa za I półrocze było znacznie gorsze niż rok wcześniej.
Z mniejszych firm liderem spadków był zniżkujący o 12,7 proc. Resbud oraz taniejący kolejny dzień z rzędu, tym razem o ponad 9 proc. Eko-Export. Najwięcej powodów do zadowolenia mieli właściciele Ursusa, którzy w piątek zarabiali 11 proc. oraz IDM, którzy zyskiwali ponad 7 proc.
Druga część notowań, przynajmniej do godz. 16. nie powinna przynieść większych zmian na rynku. Inwestorzy muszą się jednak liczyć z tym, że atmosfera będzie się robiła coraz bardziej nerwowa i nawet niewielki impuls może przełożyć się na lawinę podaży akcji. O godz. 16 zaczyna się bowiem w Jackson Hole wystąpienie Bena Bernanke, szefa Fed, które z uwagą śledzone będzie przez wszystkich inwestorów. Patrząc po piątkowych wzrostach wydaje się, że inwestorzy wierzą, że Bernanke zapowie trzecią rundę skupowania obligacji, żeby pobudzić amerykańską gospodarkę. Dwie poprzednie rundy skutkowały gwałtownymi zwyżkami na giełdach.