Inwestorzy przystępowali do piątkowych notowań z dużymi obawami. Głębokie spadki z poprzedniego dnia, do których przyłączyła się również warszawska giełda, nie pozostawały złudzeń, że na rynkach panują minorowe nastroje. Spotęgowały je informacje, które w nocy i przed otwarciem notowań napłynęły z Japonii i Niemiec. Okazało się, że kraj Kwitnącej Wiśni mocno odczuwa spowolnienie gospodarcze. Produkcja przemysłowej w Japonii (w lipcu) zmalała o 1,2 proc. w porównaniu z czerwcem. Słabe perspektywy na kolejne kwartały skłoniły też Niemców do ograniczenia wydatków konsumpcyjnych. Lipcowa sprzedaż detaliczna za Odrą była o 0,9 proc. niższa niż miesiąc wcześniej choć analitycy oczekiwali 0,2-proc. wzrostu.
Mimo niesprzyjających danych makro giełdy na starym kontynencie rozpoczęły dzień na plusach. Rynki żyły nadziejami związanymi z popołudniowym wystąpieniem Bena Bernenke, który stoi na czele amerykańskiego Fedu. Optymiści oczekiwali, że zapowie kolejną rundę stymulowania gospodarki. Pesymiści wstrzymywali się od handlu co zapewniło solidne zwyżki na parkietach.
Wyczekiwane z napięciem przemówienie okazało się wielkim rozczarowaniem. Bernenke, nie wiadomo po raz który, powtórzył że Fed jest gotów do podjęcia stosownych działań jeśli zajdzie taka potrzeba. Rynki zareagowały na te słowa chwilowym osłabieniem indeksów. Jednak już po kilku minutach parkiety ruszyły w górę. Do kupowania akcji zachęcały inwestorów dobre wieści makro zza oceanu. Co prawda sierpniowy indeks koniunktury Chicago PMI okazał się nieco gorszy niż zakładano (sięgnął 53 pkt. wobec prognozowanych 53,6 pkt.) ale ważniejszy indeks nastrojów konsumentów Uniwersytetu Michigan zwyżkował w bieżącym miesiącu do 74,3 pkt. Analitycy liczyli, że sięgnie 73,6 pkt. Jeszcze lepsze doniesienia napłynęły z amerykańskiego przemysłu. W lipcu miał o 2,8 proc. zamówień więcej niż w czerwcu. Prognozy zakładały 1,8-proc. zmianę.
Seria optymistycznych danych o amerykańskiej gospodarce przesądziła o wzrostowym finiszu piątkowych notowań. Późnym popołudniem giełda niemiecka rosła 1,3 proc., francuska 1,2 proc. a brytyjska o 0,8 proc. W Warszawie na zamknięciu WIG 20 osiągnął pułap 2258,29 pkt. co oznaczało 1,4-proc. wzrost. WIG zyskał 1,21 proc. i wspiął się na 41573,57 pkt. W górę ciągnęły indeksy m.in.: Lotos (podrożał o 3 proc.), PGE (2,9 proc.). Tyle samo podrożało też PKO BP. Spośród pięciu taniejących spółek z ekstraklasy najwięcej, bo 1,6 proc., stracił Synthos, który rozczarował wynikami półrocznymi. Przez cały dzień właściciela w Warszawie zmieniły papiery za ponad 1,2 mld zł. W czwartek było to 744 mln zł.
Na rynku walutowym, po serii gwałtownych spadków, złoty przystąpił do odrabiania strat. Wieczorem euro i frank taniały po ok. 0,65 proc. i kosztowały odpowiednio: 4,17 zł i 3,4730 zł. Dolar stracił aż 1,45 proc. i był wyceniany na niespełna 3,31 zł.