Wtedy nazwano to QE2. Teraz miałoby to być QE3. Powtórki nie było. Jak to ktoś barwnie określił, Bernanke pozostawił drzwi otwarte, ale sam jeszcze ich progu nie przekroczył.

Cały tydzień wyczekiwano na to wystąpienie. Media wałkowały temat, ale wyszło w sumie mało ciekawie. Reakcja rynku była całkiem spora, choć nie u nas. Znacznym wahaniom poddał się niemiecki DAX. Pierwszą reakcją był spadek cen, by po godzinie powrócić na poziom sprzed rozpoczęcia przemówienia. W przypadku WIG20 zakres wahań był mniejszy, ale pojawił się sygnał. Było nim przełamanie od góry poziomu południowej konsolidacji. Trzeba bowiem wiedzieć, że na wczorajszej sesji oczekiwanie na Big Bena nie było bierne. Popyt spróbował zniwelować ostatnie osłabienie. Udało się, ale tylko w części. Jeszcze przed południem rozpoczęła się faza równowagi. Zakończyła się wybiciem w górę i wtedy poziom konsolidacji stał się wsparciem. Wsparciem, które w wyniku wypowiedzi Bernankego zostało przełamane. Do końca dnia nie udało się wyznaczyć nowego szczytu sesji, a więc zachowanie cen raczej potwierdza ostatnio obowiązujące nastawienie negatywne. Mimo że sesja zakończyła się wzrostem cen.

Teraz będziemy czekać na kolejne wydarzenie, jakim będzie publikacja danych o stanie rynku pracy w USA. Niestety także zaplanowane na piątek, a więc istnieje obawa, że tydzień będzie znowu nudny. Jest ona jednak nieco mniejsza, gdyż poza danymi o amerykańskim rynku pracy mamy w planie również decyzję ECB w sprawie polityki pieniężnej.

Mimo sporego zamieszania na wczorajszej sesji opinia o rynku się nie zmienia. Obowiązuje nastawienie negatywne. Piątkowa sesja nie była w stanie tego zmienić, gdyż taka zmiana jest uwarunkowana pokonaniem szczytu z 17 sierpnia (2334 pkt). Przy tak niskiej zmienności jak ostatnio było to praktycznie nierealne.