Przed południem nastroje nie były najlepsze, za co odpowiadały rozczarowujące dane o aktywności niemieckich sektorów przemysłu i usług. Wczoraj opublikowano wstępne wartości odpowiadającym im wskaźników PMI, które okazały się niższe od oczekiwań. To wpłynęło także na poziom analogicznych wskaźników liczonych dla całej strefy euro. Na domiar złego chwilę później pojawiła się niższa od prognoz wartość wskaźnika Ifo. Tu jednak reakcja rynku była wprawdzie negatywna, ale skala spadków nie była duża. Rynek zachował się więc całkiem dobrze, co chwilę później owocowało wzrostem cen i powrotem do poziomu otwarcia notowań. Jeszcze przed południem pojawiły się małe plusy przy zmianie cen kontraktów. Utrzymywały się one przez resztę dnia. Sesja zakończyła się niewielką zwyżką cen, ale trudno na tej podstawie być optymistą. Popyt nadal ma przed sobą próbę powrotu do zakresu konsolidacji. Sygnał z piątku obowiązuje, ale ciągle nie znamy jego wartości. Po korekcie poznaje się siłę rynku. Na razie tej z prawdziwego zdarzenia jeszcze nie doświadczyliśmy. Wczoraj ceny zdołały oddalić od minimum spadku na 20 pkt. To nie o taką korektę chodzi. Dotychczasowe notowania wskazują na utrzymującą się przewagę podaży. Popyt pozostaje słaby lub bardzo ostrożny.