Jest po temu kilka powodów. Pierwszy, dość techniczny, wpisuje się w filozofię definiowaną jako „im gorzej, tym lepiej". Jedną z przyczyn pojawiania się tzw. efektu stycznia i efektu grudnia jest tendencja inwestorów instytucjonalnych do upiększania swoich portfeli, tak aby roczne stopy zwrotu wypadły przyzwoicie. W tym roku stopy zwrotu funduszy akcji polskich przekroczyły już średnio 10 proc., co jak na obecne, ciężkie, czasy jest jak najbardziej przyzwoitą stopą zwrotu. Wobec dużej niepewności związanej z początkiem przyszłego roku – „fiscal cliff", być może nowy prezydent w USA – oraz całkiem sporej pewności, że 2013 rok będzie dla polskiej gospodarki trudnym okresem, inwestorzy instytucjonalni mogą nie zaryzykować podrasowania stóp zwrotu, gdyż jak wiadomo, rynek później większość sztucznie napędzonych cen koryguje w dół. Zaryzykowanie kiepskiego początku roku w sytuacji, gdy klienci i tak są zadowoleni, nie jest rozsądnym pomysłem. Zdobyć się na to może kilku desperatów, ale nie zmieni to raczej obrazu rynku.

Nie jest to jednak jedyna przeszkoda na drodze do zaistnienia efektu grudnia. Ten rok jest bowiem kolejnym, w którym w miejsce starych dobrych reguł inwestycyjnych, weszły nowe, znane jako „risk-on, risk-off". Jest bardzo mało prawdopodobne, aby w obliczu klifu fiskalnego w Stanach Zjednoczonych, rynek pozwolił sobie na wzrost skłonności do ryzyka. Nie będzie też na warszawskim parkiecie krajowych impulsów mogących zrównoważyć globalny pesymizm. Na razie większość firm notowanych na GPW ma całkiem dobre wyniki, a przynajmniej nie gorsze niż oczekiwano. Należy jednak pamiętać, że w znacznej mierze wyniki te pochodzą z okresu, kiedy trendem było raczej podnoszenie prognoz dynamiki polskiego PKB. Obecnie trend ten ma inny zwrot, dane zaś o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej od kilku miesięcy są gorsze niż oczekiwano. Należy się spodziewać coraz słabszych prognoz wyników wielu spółek notowanych na GPW, a to, poprzez niższe wyceny, z całą pewnością zmniejszy apetyt inwestorów na zakupy.

Jednocześnie brak jest powodów do jakiejś panicznej wyprzedaży. To jednak nie wystarczy, aby pchnąć indeksy do góry. WIG zyskał w tym roku już prawie 15 proc., czyli mniej więcej tyle, ile konsensus prognoz dawał mu do końca roku. Na rajd świętego Mikołaja nie ma już po prostu miejsca.