Pierwsza wartość indeksu WIG20 na dzisiejszej sesji była o 0,02 proc. wyższa od ostatniej wartości sesji wczorajszej. Tak niewielka zmiana jest wynikiem odporności polskiego rynku na informacje, jakie napływają zza granicy. Sesja na Wall Street zakończyła się wzrostami cen, co powinno podtrzymać dobre nastroje. Pewnie byłyby one lepsze, gdyby nie informacja o obniżeniu ratingu długu francuskiego dokonanego przez agencję Moody's. Oba czynniki nie miały poważnej wagi, ale wzajemnie się znosiły, co sprawiło, że dzisiejszych giełdowy dzień rozpoczął się tam, gdzie zakończył wczorajszy.

Przebieg notowań do południa jest bardzo spokojny, a później niewielką przewagę uzyskała podaż. Obrót na 20 spółkach wchodzących w skład indeksu WIG20 po godzinie 15:00 wyniósł mniej niż 350 mln złotych. Sam indeks notował spadek wartości o 0,39 proc. Taka statystyka notowań jest wystarczającym dowodem na to, że chęć do handlu akcjami wyraźnie zmalała. Można przypuszczać, że po tygodniu wzrostów uczestnicy rynku obserwują, co się dalej wydarzy. Ciekawe było zachowanie rynku na początku dnia, gdy w pewnym momencie ceny na rynkach europejskich skoczyły w górę. Nasz rynek tą zmianę zupełnie zignorował. Brak reakcji na potencjalnie dobrą informację wskazuje na możliwość pojawienia się spadku cen.

Dziś pojawiły się publikacje danych makroekonomicznych, które nie miały jednak znaczącego wpływu na poziom wycen akcji. O 14:00 poznaliśmy dynamikę polskiej produkcji przemysłowej. Tu małe pozytywne zaskoczenie, gdyż produkcja (także po uwzględnieniu sezonowości) okazała się nieco większa od oczekiwań. Pół godziny później opublikowano dane z amerykańskiego rynku nieruchomości. Tu także mieliśmy do czynienia z pozytywnym wydźwiękiem, który nie przyniósł zmian na rynku.