To ryzyko obecnie postrzegane jest jako zdecydowanie mniejsze, niż było to choćby rok temu. Drugi czynnik to skrajnie niskie oprocentowanie bezpiecznych lokat, obligacji skarbowych głównych gospodarek świata, które nie pokrywają nawet inflacji. A więc w sytuacji ograniczenia ryzyka katastroficznego, ale ciągle w sytuacji awersji do ryzyka, poszukiwanie ochrony przed inflacją wymusza realokację części portfela w aktywa bardziej ryzykowne. I wreszcie na rynek została wpompowana olbrzymia płynność, tworząc podstawy do czysto inflacyjnego wzrostu cen aktywów finansowych, w tym akcji. Poziom płynności rynków i gospodarki powoduje, że w tym cyklu hossa może „wyprzedzić" dużo bardziej poprawę makroekonomiczną, niż miało to miejsce w ostatnich cyklach. Wtedy recesja i bessa skutkowały destrukcją części płynności zarówno na rynkach, jak i w samej gospodarce. Jednak trudno sobie wyobrazić, aby rynki akcji mogły rosnąć przez rok bez poprawy w gospodarce czy też wyprzedzić o rok jej poprawę. To oznacza, że do kontynuacji wzrostów w pierwszej połowie przyszłego roku konieczne jest wychodzenie z recesji strefy euro i brak recesji w USA. W Europie można dostrzec pewną stabilizację ekonomiczną. PMI strefy euro jest najwyżej od 8 miesięcy, a np. w Hiszpanii najwyżej od 15 miesięcy. To dobry sygnał. Jednak należy pamiętać, że ciągle PMI pozostają na poziomie poniżej 50 pkt. Czyli mówimy o stabilizacji gospodarki na niskim poziomie aktywności. Jednak nawet stopniowa, dalsza poprawa PMI byłaby solidną podstawą do wzrostu na rynku akcji.

W tym momencie widać istotę klifu fiskalnego w USA. Ostre zacieśnienie polityki fiskalnej może prowadzić do wejścia USA w recesję jak w 1937 r. Nawet jeśli przyjąć za dobrą monetę poprawę PMI, to Europa ciągle jest zbyt słaba, aby nie pogłębić recesji w sytuacji pogorszenia się kondycji USA, co automatycznie podważyłoby nadzieje na hossę. Scenariuszem, który daje szansę hossie, jest odsunięcie klifu fiskalnego w USA choćby na rok i jednoczesne „potwierdzenie" przez kolejne dane, że mamy do czynienia ze stopniową poprawą kondycji gospodarki Europy, przy braku wstrząsów politycznych w Unii. Nie jest to nierealne, ale obecnie klif fiskalny nie jest odsunięty, a dane z Europy dają nadzieję na poprawę, ale jeszcze jej nie potwierdzają.