Słabość GPW od dłuższego czasu jest dość znamienna. Jej przyczyn można upatrywać w kilku kwestiach. Z jednej strony, nie sprzyjają czynniki wewnętrzne: nie najlepsze wyniki za ostatni kwartał i spora podaż akcji spółek Skarbu Państwa. Z drugiej strony, swoje trzy grosze dołożyło gasnące w oczach ożywienie u naszego największego partnera handlowego, seria fatalnych danych makro z krajowego podwórka oraz zniżkujące surowce.

To właśnie ta ostatnia grupa stała się bohaterem zeszłego tygodnia. Wprawdzie taniała i miedź, i ropa, ale bohaterem zdecydowanie zostało złoto. Notowania kruszcu w ciągu zaledwie kilku dni obniżyły się o 14 proc., czyli więcej niż od początku powolnych spadków w połowie 2012 roku. Wydaje się, że są trzy główne powody ku tak dużej przecenie. Po pierwsze, obawy o to, że banki centralne zaczną wyprzedawać złoto, żeby podreperować budżety narodowe. Wprawdzie iskrą, która rozpętała pożar, był Cypr posiadający zaledwie 14 ton kruszcu w skarbcu, jednak inwestorzy bardziej drżą o Włochy, których bank centralny posiada około 2500 ton złota. Po drugie, spadki wzmocniło też umocnienie dolara i nuklearne luzowanie monetarne w Japonii. Po trzecie, nie bez znaczenia jest też fakt, że Fed może wkrótce zakręcać kurek z pieniędzmi. W rezultacie padł mit kolejnej „bezpiecznej przystani", w której inwestorzy mogą się schronić na wypadek sztormu na rynkach finansowych. Istotne pytanie brzmi, czy i która bezpieczna przystań padnie następna. Istotną wskazówkę w tym zakresie stanowią ostatnie dane z amerykańskiego rynku nieruchomości. Liczba rozpoczętych budów domów w marcu przekroczyła tam milion. Do tego dochodzą jeszcze rosnące ceny i spadające zadłużenie gospodarstw domowych. Jeżeli dorzucimy do tego wzrost wolumenu kredytów hipotecznych, niewykluczone, że wkrótce Fed będzie miał solidny pretekst, żeby zakończyć przedwcześnie superluźną politykę pieniężną, a to może stanowić poważne zagrożenie dla amerykańskich obligacji skarbowych.

Krajowe publikacje makro w ostatnich dniach nie rozpieszczały inwestorów. Wydaje się, że spowolnienie dynamiki PKB w I kwartale do około 0,5 proc. jest już przesądzone, dalsze ożywienie także może być niemrawe. Plus tego jest jednak taki, że kolejna obniżka stóp procentowych przez RPP jest obecnie w pełni uprawniona. Zapewne w jeszcze większym stopniu wymusi na inwestorach poszukiwanie wyższych stóp zwrotu, np. na rynku akcji. Jeśli dołożymy do tego historycznie niskie wyceny na rynku akcji i potencjalne ożywienie w II kwartale, perspektywy krajowej giełdy paradoksalnie nie rysują się najgorzej.