Według prognoz analityków średni ważony zysk na akcję spółek z S&P500 ustanowił w II kwartale nowy historyczny rekord. Sam ten fakt sugeruje, że tegoroczne historyczne szczyty S&P500 nie są czymś anormalnym.
Pewne obawy może budzić natomiast fakt, że tempo wzrostu kursów akcji (17,9 proc. przez rok – do końca II kwartału) było wyraźnie wyższe niż tempo wzrostu zysków (4,5 proc. według szacunków). Skąd wzięła się różnica? Ze wzrostu wycen rynkowych akcji, a to z kolei jest wyrazem coraz większego optymizmu rynkowego. Co prawda analitycy oczekują, że w kolejnych kwartałach tempo wzrostu zysków spółek dramatycznie przyspieszy (aż do 24 proc. w I kw. 2014 r.), ale nie zmienia to faktu, że wskaźnik C/Z bazujący na zyskach prognozowanych na najbliższe 12 miesięcy przekracza 14,0. To poziom dość wygórowany, najwyższy od ponad trzech lat, choć nie tak wysoki, jak na szczytach rynków byka w latach 2007 i 2000.
Czy w tej sytuacji amerykańskim akcjom należy się naprawdę porządna korekta? Być może, choć wyobrazić sobie można jednocześnie, że wysokie wyceny na Wall Street zachęcą globalny kapitał do poszukiwania okazji poza USA.
Wskaźnik C/Z oparty na prognozach zysków spółek z indeksu MSCI Emerging Markets nie przekracza 10,0. Czy zatem w którymś momencie globalny kapitał przypomni sobie o znacznie tańszych rynkach wschodzących?