A takowego można byłoby oczekiwać, gdyby traktować te notowania jako przełomowe dla średnioterminowej koniunktury na naszej giełdzie. Wszak optymiści mogą mówić o zakończeniu siedmiomiesięcznej tendencji bocznej i szansach na ukształtowanie trwałej fali zwyżkowej, która pozwoli indeksowi nie tylko w pełni odrobić straty poniesione od wiosny 2011 r., ale zdecydowanie wyjść ponad 50 tys. pkt, powyżej których od początków 2008 r. bywał jedynie chwilowo. Ten brak emocji towarzyszący czwartkowym notowaniom jest sygnałem, że nawet jeśli dojdzie do kontynuacji zwyżek, to proces opuszczania siedmiomiesięcznego trendu bocznego jeszcze trochę potrwa.
Można odnieść wrażenie, że polskiej giełdzie w ostatnim czasie wszystko sprzyja. To, że w tym roku praktycznie nie rosła, jest teraz raczej jej atutem niż oznaką słabości. Ożywienie w polskim przemyśle, choć na razie jest słabe, to jednak postępuje. Wyniki banków wypadają lepiej od oczekiwań. Inflacja jest niska, więc stopy procentowe będą pozostawać niskie, wspierając zarówno gospodarkę, jak i zniechęcając do bezpiecznych lokat kapitału. Żaden z tych elementów nie stanowi dużego zaskoczenia. Trudno jednak przy tym nie zauważać, że ożywienie w naszej gospodarce jest na razie w zalążkowej fazie, wyniki banków w większości przypadków są lepsze niż rok wcześniej, inne spółki też nie mają się czym pochwalić. Tegoroczna słabość naszej giełdy jest w dużym stopniu pochodną dobrego zachowania w 2012 r. Siła naszego parkietu ma więc charakter bardziej relatywny niż bezwzględny. Polska gospodarka zaczęła wyróżniać się na tle większości emerging markets, w tym tych z naszego regionu. W Turcji i Rosji w lipcu odczuwalne było spowolnienie koniunktury gospodarczej. I to zauważają zagraniczni inwestorzy. W efekcie w zestawieniu zmian indeksów na świecie WIG20 jest wśród 10 najlepszych w ciągu ostatniego miesiąca.
Bilans ostatnich dni zdeterminowały doniesienia z Chin, w przypadku których coraz powszechniejsze staje się przekonanie o stabilizowaniu się koniunktury gospodarczej. To ma eliminować ryzyko twardego lądowania tamtejszej gospodarki. Pytanie jednak, czy pesymistyczny scenariusz był przez inwestorów brany na poważnie. Sądząc po tym, że globalny rynek akcji jest przy tegorocznym szczycie, to nie. Czy zatem ograniczenie takiego ryzyka można traktować jako sygnał do kupna akcji? Chyba że znów będziemy dyskontować ożywienie koniunktury gospodarczej na świecie w II połowie roku. Oczekiwania na nie windowały już ceny akcji przez pierwsze miesiące tego roku...