Od początku dnia na rynkach można było zaobserwować sporą nerwowość. Większość europejskich parkietów rozpoczęła notowania od przeceny. Nie inaczej było w Warszawie. WIG20 na starcie stracił 0,2 proc., co jednak i tak było niezły wynikiem na tle innych giełd. Niestety dość wyraźne spadki na innych rynkach dawały argumenty niedźwiedziom również na GPW. Można było się spodziewać, że szybciej czy później również kolor czerwony zaświeci mocniej również u nas. I rzeczywiście tak się stało. Już po godzinie od rozpoczęcia handlu podaż mocniej przycisnęła i WIG20 tracił ponad 0,7 proc. Pod kreską znalazły się także średnie i małe firmy. Niestety z racji braku ważniejszych publikacji makroekonomicznych rynkom ciężko zawalczyć o nieco lepsze osiągnięcia. O godz. 13.30 indeks 20 największych firm naszego parkietu tracił 0,8 proc. mWIG40 zniżkował o 0,3 proc. zaś sWIG80 był 0,2 proc. pod kreską. Brak istotnych wydarzeń makro przekłada się także na poziom aktywności inwestorów. Do godz. 13.30 obroty na całym rynku nie przekraczały 350 mln zł, co jest dość mizernym wynikiem.

Jak prezentują się inne europejskie parkiety? Tam również popyt niewiele ma do powiedzenia. Niemiecki DAX traci ponad 1,5 proc. Francuski CAC40 jest 1,1 proc. pod kreską. Najmocniej bo prawie 6 proc. traci giełda w Atenach.

W tych okolicznościach ciężko spodziewać się, aby sytuacja miała się jakoś diametralnie odwrócić. Oczywiście inwestorzy znów z zaciekawieniem będą patrzyć na start notowań w Stanach Zjednoczonych. Zachowanie kontraktów na tamtejsze indeksy również jednak wskazuje, że to właśnie podaż będzie stroną dominującą. Futures tracą na razie około 0,5 proc.

Na rynku walutowym nie najlepszy dzień ma również złoty, który wyraźniej traci zarówno wobec dolara, jak i euro. Amerykańska waluta drożeje o prawie 1 proc. i jest wyceniana na 3,7 zł. Euro kosztuje 4,18 zł czyli prawie 0,6 proc. więcej niż w piątek.