Pierwszą część tygodnia na warszawskiej giełdzie trudno zaliczyć do udanych. O ile jeszcze w poniedziałek indeksy zakończyły dzień na symbolicznych plusach, tak już we wtorek nie oparły się presji podaży.

Już początek dnia wskazywał, że zdobywanie wyższych poziomów przez indeksy naszego rynku może być trudne. WIG20 na starcie był pod kreską. Co prawda przecena była na tyle nieduża (0,1 proc.) by można było wierzyć w to, że sprawy w swoje ręce są w stanie wziąć byki. Kolejne godziny handlu skutecznie rozwiały te marzenia. Im dłużej bowiem trwała sesja tym presja podaży była coraz większa. Co ciekawe trudno ją wiązać z jakimś konkretnym wydarzeniem. Poza danymi o inflacji w strefie euro, które i tak okazały się zgodne z oczekiwaniami (0,2 proc. m./m.), we wtorek zabrakło publikacji, które mogłyby wzbudzić większe zainteresowanie graczy.

Inwestorzy najwyraźniej więc uznali, że przyszedł czas na realizację zysków, szczególnie że wciąż nierozwiązana jest kwestia problemów Grecji. Przecena dotknęła przede wszystkim największe spółki. WIG20 w ciągu dnia tracił prawie 1 proc. Warszawa w spadkach nie była jednak osamotniona. W drugiej części dnia kolor czerwony mocniej zaświecił także na innych europejskich rynkach. Ostatnią nadzieją na odwrócenie tych trendów był początek notowań w Stanach Zjednoczonych. Na Wall Street też jednak dominował kolor czerwony więc stało się jasne, że Europa musi pogodzić się z przeceną. WIG20 ostatecznie stracił 0,6 proc. W momencie zamknięcia handlu w Warszawie niemiecki DAX był 1,5 proc. pod kreską, podobnie zresztą jak francuski CAC40.

Na tym tle nieźle poradziły sobie średnie i małe spółki naszego parkietu. mWIG40 stracił „tylko" 0,2 proc. zaś sWIG80 symboliczne 0,03 proc. Obroty na całym rynku wyniosły niecałe 850 mln zł.

Podczas środowej sesji uwaga inwestorów powinna koncentrować się przede wszystkim na Radzie Polityki Pieniężnej, która ogłosi swoją decyzję w sprawie stóp procentowych. Oprócz tego czekają nas odczyty PMI dla usług z czołowych gospodarek.