Środowa sesja na warszawskiej giełdzie dostarczyła inwestorom nadspodziewanie dużo emocji. W pierwszych godzinach handlu układ sił był czytelny. Po mocnej przecenie na rynkach azjatyckich również na GPW dominował kolor czerwony. WIG20 na starcie stracił już ponad 1 proc. Ratunku próżno było szukać na zewnątrz. Inne europejski rynki również od początku dnia borykały się z silną presją podaży. Kolejne godziny handlu mijały, a niedźwiedzie rosły w siłę. WIG20 w połowie sesji tracił ponad 1,5 proc. Marnym pocieszeniem było to, że krew lała się w całej Europie. Niemiecki DAX był ponad 3 proc. pod kreską. Francuski CAC40 zniżkował 3,5 proc. Biorąc pod uwagę fakt, że kontrakty na amerykańskie indeksy również wskazywały na spadkowy początek dnia na Wall Street wydawało się, że nic nie jest w stanie uratować sesji i znów czeka nas mocna przecena. Wtedy jednak doszło do niesamowitego zwrotu akcji.
Indeks największych spółek około godz. 13 rozpoczął odrabianie strat. WIG20 zaczął tracić „tylko" 0,5 proc. Co więksi optymiści zaczęli wierzyć, że naszemu rynkowi uda się jeszcze wyjść na plus. Jak się później okazało nie były to tylko pobożne życzenia. Jeszcze przed godz. 15 WIG20 znalazł się nad kreską i wcale nie zamierzał zwalniać tempa. W pewnym momencie zyskiwał nawet ponad 1 proc. Wszystko dlatego, że znów głównym rozgrywającym na naszym rynku postanowili być politycy. Krzysztof Tchórzewski, minister energii, stwierdził, że w przypadku spółek energetycznych nie jest przewidziana zmiana polityki dywidendowej. Efekt? Energa, PGE czy też Enea zaczęły mocno zyskiwać na wartości. Straty także zaczęły odrabiać banki.
Niestety optymizmu, który pojawił się po wypowiedzi Tchórzewskiego nie udało się utrzymać do końca, głównie dlatego, że mocne spadki notowała giełda amerykańskie (około 3 proc.). WIG20 ostatecznie stracił 1,1 proc. chociaż uczciwie trzeba przyznać, że i tak mogło być zdecydowanie gorzej. Spadki zaliczyły średnie i małe spółki. mWIG40 stracił 2 proc., zaś sWIG80 2,1 proc.
Do zwrotu akcji nie doszło na innych europejskich rynkach. W momencie zamknięcia handlu w Warszawie niemiecki DAX tracił 2,8 proc., a francuski CAC40 aż 3,9 proc.