Początek środowej sesji był optymistyczny, bowiem zaraz po otwarciu notowań WIG20 wzrósł do 1841 pkt, pokazując zamiary oddalenia się od ważnego wsparcia wyznaczonego przez dolną granicę kanału wzrostowego. Niestety kolejne godziny przyniosły osłabienie obozu byków i na półmetku sesji WIG20 oscylował przy 1815 pkt, gdzie znajduje owa granica. Osłabienie po dobrym początku sesji nie było widoczne tylko w Warszawie. Również indeksy DAX, PX i CAC40 oddały większą część swojego porannego dorobku, więc można tłumaczyć, że udzieliły nam się nastroje z zachodu kontynentu.
Przez całe środowe popołudnie WIG20 "walczył" o utrzymanie się w obrębie kanału wzrostowego. Jego dolna granica znajdująca się przy 1815 pkt była wielokrotnie testowana, co tylko potwierdzało jej znaczenie dla układu sił na rynku. Inwestorom nie pomagały pogarszające się nastroje na zachodzie Europy, ani nerwowe otwarcie sesji na Wall Street. Indeks S&P500 zaczął pod kreską i przez pierwsze godziny handlu wykonywał nerwowe, 10-pkt ruchy w górę i w dół. Raport ADP za amerykańskiego rynku pracy pokazał, że w Stanach Zjednoczonych zatrudnienie w lutym zwiększyło się bardziej niż oczekiwano, co niestety przybliża perspektywę dalszego zacieśniania polityki pieniężnej przez Fed, a tym samym osłabia rynek akcji.
Ostatecznie WIG20 zakończył środową sesję na tym samym poziomie co dzień wcześniej, a więcej 1825 pkt. Indeks utrzymał się wiec w obrębię kanału wzrostowego, co z punktu widzenia analizy technicznej pozwala zachować szanse na zwyżki na najbliższych sesjach. Potencjalnym celem dla byków pozostaje piątkowe maksimum 1864 pkt. Z kolei przełamanie dolnej granicy kanału może skutkować spadkiem do 1800 pkt lub nawet 1750 pkt.