W efekcie WIG20 notowania rozpoczął pod kreską. Co gorsza, w kolejnych godzinach handlu przecena się pogłębiała. Indeks 20 największych spółek w południe tracił już 0,7 proc. i wydawało się, że nic nie jest w stanie uratować sesji. Tym bardziej że ratunku próżno było szukać na innych europejskich rynkach, gdzie również od startu sesji dominował kolor czerwony. Jakby tego było jeszcze mało, rozczarowały dane o PKB ze Stanów Zjednoczonych. W efekcie również amerykańskie indeksy zaczęły notowania od przeceny.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały więc, że w czwartek nie może przydarzyć się nam nic dobrego. Jak się jednak okazało, były to błędne założenia. Amerykanie po początkowym „szoku" wzięli się za odrabianie strat i już około godz. 17 indeksy były w okolicach środowego zamknięcia. W ślad za tym straty zaczęła odrabiać Europa, w tym także Warszawa. Na godzinę przed zamknięciem handlu na GPW indeks WIG20 był już na „zerze" i do końca dnia trwało już przeciąganie liny między popytem a podażą.

Ostatecznie batalię tę wygrały byki. WIG20 zyskał prawie 0,3 proc. Wynik ten można uznać za sukces, nie tylko dlatego, że przez długą część dnia to jednak niedźwiedzie rozdawały karty na rynku. Indeks największych spółek bowiem po raz pierwszy od sześciu dni zakończył dzień nad kreską. Nie udało mu się jednak wrócić nad psychologiczną barierę 1900 pkt. Zabrakło 2 pkt. Obroty na rynku nadal nie zachwycają. W czwartek nieznacznie tylko przekroczyły 600 mln zł.

Na dobre rozkręca się sezon wyników na GPW. W czwartek osiągnięciami w I kwartale pochwalił się mBank. Zarobił w tym okresie na czysto 308 mln zł, czyli więcej, niż przewidywali analitycy. Nie pomogło to jednak notowaniom spółki. Akcje mBanku niemal przez całą sesję były na minusie. W piątek kolejna porcja wyników. Poznamy m.in. osiągnięcia GPW czy też Banku Millennium.

[email protected]