Kolejne godziny handlu przyniosły jeszcze większą dominację sprzedających. Ostatecznie WIG20 stracił 2,7 proc. i zatrzymał się na poziomie 1759 pkt. Mocna przecena nie ominęła również małych i średnich emitentów. mWIG40 stracił 2,3 proc., a sWIG80 potaniał o 2,4 proc. Obroty dla szerokiego rynku przekroczyły 650 mln zł. Co gorsza, jest to już druga z rzędu tak mocno spadkowa sesja na GPW. W ciągu dwóch dni WIG20 stracił prawie 5 proc.
Z technicznego punktu widzenia sytuacja na wykresie blue chips nie wygląda dobrze. Najbliższe wsparcie znajduje się na poziomie 1746 pkt. Wydaje się, że po jego pokonaniu niedźwiedzie będą miały otwartą drogę do styczniowego minimum na 1657 pkt.
Czynniki fundamentalne również nie sprzyjają kupującym. Nad bankami nadal wisi widmo nowej ustawy frankowej. Jakby tego było mało, na rynku coraz głośniej mówi się o nacjonalizacji OFE, co zdaniem analityków bardzo źle wpłynęłoby na polską giełdę.
Marnym pocieszeniem jest to, że kolor czerwony cały dzień dominował również na innych giełdach w Europie. Spadki były jednak dużo mniejsze. W momencie zakończenia handlu w Warszawie niemiecki DAX tracił 0,7 proc., a francuski CAC40 zniżkował o 0,85 proc. Główne amerykańskie indeksy również otworzyły się na minusach.
Z grona największych emitentów najmocniej potaniały akcje Enei i Energi. W ślad za taniejącą miedzią wyraźnie zniżkowały również akcje KGHM. Aż 17 spółek wyznaczyło w środę co najmniej roczny dołek notowań. W tym niechlubnym gronie znalazły się papiery m.in. Ursusa, Grupy Azoty, Elektrobudowy, Orange Polska. Na co najmniej rocznym szczycie notowań znalazły się z kolei akcje sześciu firm. Mowa o CDRL, CFI Holding, Delko, KSG Agro, LSI Software i Taleksie.