Piątkowa sesja nie należała do najbardziej ekscytujących, a mimo to można zaliczyć ją do udanych. Właściwie od początku notowań WIG20 miał problem z obraniem kierunku. Przeciąganie liny między popytem, a podażą trwało dobre kilka godzin, przez co indeks największych spółek przez dłuższy czas oscylował przy poziomie zamknięcia z piątku. Dla bacznych obserwatorów ostatnich wydarzeń rynkowych nie miało to jednak większego znaczenia. Doświadczenie podpowiadało, że o tym jak ostatecznie potoczą się losy notowań, zadecyduje wejście do gry Amerykanów. I tak też się stało.
Pojawienie się amerykańskiego kapitału wywołało bardziej zdecydowane ruchy na naszym rynku. Na szczęście więcej inwestorów akcje chciało kupować niż sprzedawać. O ile więc przez wiele godzin WIG20 nie mógł obrać kierunku, tak w ostatnim fragmencie notowań na rynku zarysowała się przewaga popytu. Tym samym GPW zaczęła nadrabiać dystans do innych europejskich parkietów, na których jednak przez większość dnia dominował kolor zielony.
Ostatecznie i WIG20 na dobre się zazielenił i zakończył notowania 0,45 proc. nad kreską. Część inwestorów, po kilku sesjach gdzie wzrosty przekraczały nawet 2 proc., być może będą marudzić na piątkowy wynik, ale i tak należy go docenić. WIG20 po solidnych wzrostach przeszedł bowiem jedynie drobną korektę i znowu wrócił na ścieżkę wzrostów.
W zakończonym tygodniu indeks największych spółek zyskał ponad 2 proc. Do osiągnięć można także zaliczyć przebicie psychologicznej bariery 2500 pkt. Byki pokazały moc i na razie niewiele wskazuje na to, żeby ich dominacja miała się nagle dobiec końca.