Po świątecznej przerwie inwestorzy z rana ruszyli do zakupów. Wiele wskazywało, że będziemy obserwować szóstą już z kolei sesję wzrostową. Niestety, radość trwała tylko około godziny. Po jej upływie WIG20 zanurkował pod kreskę i praktycznie tam pozostał. Byki podjęły jeszcze krótką walkę około południa, jednak mocne spadki na otwarciu giełdy za oceanem rozgromiły zapędy strony popytowej. W efekcie WIG20 stracił 0,93 proc. i zakończył dzień na pułapie 2501,4 pkt. Na wykresie wyrysowała się długa czarna świeca z krótkimi górnym oraz dolnym cieniami. Korpus czwartkowej świecy przykrył swoją objętością białą świecę z wtorku. Wynik tej walki jest jasny, powstała formacja objęcia bessy, która zwiastuje odwrócenie ruchu wzrostowego. Oczywiście, jak każda formacja świecowa, ta także musi zostać potwierdzona w piątek. Gdyby tak się stało, to niewykluczone, że na pierwszy poważniejszy opór niedźwiedzie natrafią w okolicach 2450 pkt, czyli tu, gdzie rozpoczęła się kilkudniowa korekta spadków po osiągnięciu ostatniego szczytu hossy na 2566 pkt.
W gronie warszawskich blue chips na zielono zakończyły sesję jedynie trzy firmy. Pokaźnym, ponad 2-proc. wzrostem mogli się cieszyć akcjonariusze JSW. Jednak WIG20 skutecznie zdołowały takie firmy jak Eurocash i Cyfrowy Polsat, które zanotowały ponad 3-proc. stratę. Słabą formą wykazały się także sektor energetyczny oraz banki.
Jeszcze gorzej przedstawia się wykres indeksu małych spółek. Czwartkowy spadek sWIG80 o ponad 1 proc. skonsumował połowę dorobku byków z poprzednich pięciu wzrostowych sesji. Czyżby znów miał powrócić do trwałych spadków?