Na razie ekonomiści zgodnie uspokajają. „W lutym nieco osłabł impet gospodarek strefy euro, ale tempo ekspansji pozostaje imponujące" – skomentował Chris Williamson, główny ekonomista IHS Markit, firmy zajmującej się kalkulacją PMI. Edoardo Campanella z włoskiego UniCredit Bank uznał spadek za „techniczną korektę". Co podobne sygnały oznaczały w przeszłości dla naszego WIG? Najgorsze możliwe scenariusze miały miejsce w latach 2000 i 2011. Wtedy spadek PMI ze szczytów (ostatnio PMI Manufacturing znalazł się tak wysoko tylko na szczycie z początku 2000 r.) oznaczał rychłą bessę lub przynajmniej ponad 20-proc. krach. Sprawa nie jest jednak jednoznaczna, bo zdarzały się też mniej dramatyczne przypadki. Szczególnie ten z 2006 roku. W okolicach spadku PMI ze szczytu na GPW zdarzyło się wtedy co prawda mocne tąpnięcie (V 2006), ale potem WIG powrócił do dynamicznej hossy, która miała potrwać jeszcze rok. Dopiero wtedy inwestorzy znaleźli się w poważnych tarapatach.

Ogółem spośród pięciu historycznych przypadków trzy (czyli 60 proc.) zakwalifikować można do takich, które stanowiły trafne ostrzeżenie przed rychłymi silnymi spadkami lub które pojawiły się już w trakcie tych spadków (jesień 2000).