Ostatnia sesja tygodnia przyniosła inwestorom sporo emocji. Zaczęło się od chwil grozy, bo w pierwszych fazach handlu WIG20 spadł do 2295 pkt, a więc o niecały punkt pogłębił dotychczasowy dołek trwającej korekty. Portfelowi blue chips ciążył sektor bankowy, który zaczął tracić po ostatnich zapowiedziach prezesa NBP Adama Glapińskiego, że pierwsze podwyżki stóp procentowych zobaczymy w Polsce dopiero w 2020 r. Od 11.00 sytuacja zaczęła się stopniowo poprawiać. Na rynek nie napłynęły żadne dane, a zagraniczne parkiety nie dały zielonego światła do zwyżek. Być może inwestorzy przestraszyli się porannego testu dołka korekty albo – jak sugerowali analitycy – zaczęła się spekulacja pod popołudniowe dane z amerykańskiego rynku pracy. Kto pod nie grał, ten z pewnością zarobił. Wprawdzie stopa bezrobocia okazała się o 0,1 pkt proc. wyższa od prognozy, ale już na poziomie zmiany zatrudnienia odczyty były znacznie lepsze od oczekiwań. W efekcie Wall Street zaczęła sesję od solidnych zwyżek. S&P500 po godzinie handlu zyskiwał ponad 1 proc. To było kolejnym katalizatorem zwyżek na naszym rynku. WIG20 wyszedł po południu na plus, a w ostatniej fazie piątkowej sesji windował dzienne maksimum. Dzień zakończył sesyjnym szczytem na poziomie 2354 pkt, co oznaczało wzrost o 1,4 proc. w relacji do czwartkowego zamknięcia. Na wykresie pojawiła się nietypowa świeca – długi dolny cień i równie długi biały korpus. Ma ona niewątpliwie pozytywną wymowę, zwłaszcza że zbudowana została na relatywnie wysokich obrotach (jeszcze przed fixingiem przekroczyły 830 mln zł). Ponadto udało się obronić dołek korekty, co daje szanse na zbudowanie formacji podwójnego dna i odwrócenie niekorzystnej tendencji. Za piątkową sesję warto wyróżnić co najmniej trzy spółki, które wyznaczyły nowe rekordy trendów wzrostowych. Mowa o Dino Polska, 11 bit studios oraz PlayWay. Niestety, aż dziewięć spółek wyznaczyło roczne minimum, m.in. PKN Orlen.