Jeśli w środę złamany został poziom 2200 pkt, który był ważnym dołkiem zarejestrowanym miesiąc temu w trendzie spadkowym, trwającym od początku roku, to dziś nastąpił wyraźny powrót ponad tę linię. Wczoraj WIG20 naruszył, a dziś przypieczętował „z dużym przytupem" fakt, który można interpretować jako ogólną zmianę nastawienia kapitału zagranicznego do polskiego parkietu.
Otwarcie wypadło neutralnie, ale już po 2 godzinach duże spółki zaczęły swój marsz w górę. Energetyka, spółki paliwowe, za nimi banki. Wzrosty roztaczały coraz szersze kręgi. Sentyment zmienił się nawet z negatywnego na mniejszych papierach. WIG20 urósł o tłuste 2 proc.
Nic w otoczeniu nie wskazywało na taki scenariusz. Giełdy zachodnioeuropejskie były neutralne. Nawet Stambuł, który był przez wiele tygodni w jednym worku z Warszawą spadł dziś o ponad procent. Tymczasem WIG20 okazał się dziś najsilniejszym indeksem w na Starym Kontynencie. Rzecz dawno nie widziana i zastanawiająca...
Za takim obrotem sprawy stoi oczywiście kapitał zagraniczny. Wprawdzie obroty nie wzrosły znacząco, ale zanotowany dziś wolumen do niskich też nie należy. Jedną z przyczyn dotychczasowej ucieczki kapitału z naszego parkietu była osłabiająca się do dolara złotówka. Skoro kapitał zagraniczny przystąpił do zakupów, to raczej nie po to, by sprzedać akcje za tydzień. Idąc za ciosem byki będą chciały przetestować 2330 pkt. a i to może nie być dla nich problemem.
Witold Zajączkowski