Pierwsze dni handlu w styczniu to jednak delikatne spadki i powrót indeksu S&P 500 poniżej poziomu 2 500. Niemiecki DAX, po próbie wybicia lokalnego oporu na 10 650, powrócił w okolice 10 500 i wydaje się, że ta tendencja spadkowa może się utrzymać. Dodatkowo na rynek spłynęły kolejne sygnały, które podsycają obawy inwestorów o globalne spowolnienie. Firma Apple obniżyła prognozy sprzedaży na ten rok, a dane makroekonomiczne z Chin po raz kolejny nie zachwyciły. Giełdy zareagowały raczej spokojnie, ale na mało płynnym rynku japońskiego jena (ze względu na święta w Japonii) doszło do gwałtownych ruchów. W pewnym momencie dolar amerykański tracił 5 proc., a dolar australijski nawet 8 proc. względem jena. W czwartkowy poranek sytuacja się uspokoiła, ale czyżby zaczął się przepływ kapitału do bezpieczniejszych aktywów (a za taki uznawany jest jen)? Kluczowa może być piątkowa publikacja miesięcznych danych z amerykańskiego rynku pracy. Zmienność gwarantowana. A kierunek? Trudno przewidzieć. Słabsze dane (jak miesiąc temu) mogą być kolejnym argumentem za złagodzeniem polityki monetarnej Fedu, co da kopa rynkom akcyjnym. Z drugiej strony, mogą być kolejnym sygnałem potwierdzającym spowolnienie i ucieczkę inwestorów do bezpieczniejszych aktywów jak obligacje, jen czy złoto. Czwartkowy raport zmiany zatrudnienia w sektorze prywatnym pokazał bardzo dobre dane. Będzie dobrze? To tylko teoria, bo – jak dobrze wiemy – rynek lubi zaskakiwać. ¶