Rzućmy okiem na wskaźniki P/E (cena/zysk – w wersji opartej na prognozowanych zyskach spółek). Na Wall Street wskaźnik wyraźnie spadł. Podczas gdy w trakcie euforii sprzed roku („globalne zsynchronizowane ożywienie", moda na FAANG, ekscytacja cięciami podatkowymi Trumpa) P/E zbliżał się do 19x, to w trakcie wyprzedaży spadł do nieco ponad 14x. To znaczący postęp. Wyceny akcji na Wall Street przestały być rażąco wysokie – stały się o wiele bardziej rozsądne. Ale czy jest tanio? Pod tym względem sprawa nie jest taka oczywista, bo w okresach kryzysowych (2008/2009, 2011) amerykańskie akcje kupić można było za 10-, 11-krotność zysków. Oczywiście nie ma żadnej pewności, że wyceny muszą obecnie zejść tak nisko.
Do przeciętnego poziomu zeszły też wskaźniki P/E w Europie Zachodniej. Przykładowo P/E dla niemieckiego DAX znalazł się w okolicy 11x, mniej więcej tam, gdzie ustanowił twarde dno na początku 2016 r. Ale i jemu ciągle daleko do „kryzysowych" pułapów (7–8). Na znacznie atrakcyjniejszych niż przed rokiem, a jednocześnie dość przeciętnych z długoterminowego punktu widzenia poziomach są też wyceny akcji na rynkach wschodzących (ok. 10) i na polskiej giełdzie (przynajmniej jeśli chodzi o duże i średnie spółki, bo wyceny wśród małych bywają w niektórych przypadkach o wiele niższe).
Reasumując, ostatnia fala wyprzedaży na globalnych rynkach ma też pewne plusy – wyceny akcji wyraźnie się obniżyły. Nie jest już drogo. ¶
Tomasz Hońdo starszy analityk, Quercus TFI