W efekcie rentowność dziesięcioletnich papierów spadła przejściowo o 10 pb., aby potem ustabilizować się o 6 pb. niżej niż przed posiedzeniem Fedu. Rentowności papierów 2- i 3-letnich uległy redukcji prawie po 9 pb. Oznacza to, że odwracanie krzywej zostało powstrzymane, a rynki mniej obawiają się negatywnego wpływu zaostrzenia polityki pieniężnej na amerykańską gospodarkę. W pewien sposób potwierdza to także teorię o potrójnym mandacie Fedu: prócz inflacji i wzrostu gospodarczego dba on także o kondycję rynku finansowego. Patrząc na dane makro, zwłaszcza dobre informacje z rynku pracy, mogłoby się wydawać, że pewne miejsce na podwyżki stóp nadal jest. Tak czy inaczej, trudno nie odnieść wrażenia, że mamy do czynienia z pospiesznym odwrotem z twardo do tej pory bronionych przez Fed pozycji.
A inwestorów w Europie makro nie rozpieszcza. Prezes EBC z pewnością zdaje sobie sprawę z obaw rynków, gdyż zapewnił, że skup aktywów może w razie potrzeby zostać wznowiony. Na razie jednak rentowności niemieckich papierów spadają i tegoroczne minimum Bundów wynosi już 0,15 proc. W zeszłym tygodniu widać było też, że rynki wyraźnie rozróżniają kraje strefy euro w zależności od makro i stanu finansów publicznych. Spread włoskich 10-latek wzrósł w tym czasie o 12 bp., zaś greckich spadł o 13 bp. A Grecja bez problemu uplasowała emisję obligacji. ¶