GPW poddała się wyprzedaży
Nasz parkiet nie był w stanie oprzeć się fatalnym nastrojom dominującym w otoczeniu. Najmocniej ucierpiały indeks blue chips i wskaźnik szerokiego rynku, notując największe tygodniowe spadki od ponad trzech lat. WIG20 stracił do czwartku 6 proc., przełamując ważne techniczne wsparcia i lądując na poziomie najniższym od listopada ubiegłego roku. Licząc od początku roku, WIG20 notuje spadek o ponad 4 proc. Od szczytu z początku kwietnia indeks traci już nieco ponad 9 proc. W maju negatywnych sygnałów nagromadziło się całkiem sporo i na razie nie widać szans na rychłą poprawę sytuacji, choć wszystko zależy od rozwoju wydarzeń na świecie. WIG zniżkował o ponad 5 proc., kopiując ścieżkę nakreśloną przez WIG20. W segmencie małych i średnich firm przecena nie była tak silna, co nie znaczy, że sytuacja w tym przypadku jest lepsza. mWIG40 poszedł do czwartku w dół o 3,5 proc. Tu skala spadku nie robi większego wrażenia, gdyż większych tygodniowych tąpnięć indeks notował w ostatnich miesiącach kilka. Skala korekty liczona od kwietniowego szczytu jest tylko nieznacznie mniejsza niż w przypadku WIG20 i wynosi prawie 8 proc. Bardzo podobna jest także sytuacja techniczna. Przełamanie ważnych poziomów wsparcia otwiera drogę do kontynuacji przeceny, tym bardziej że wyniki finansowe sporej części spółek dają ku temu powody. Relatywnie na całym zamieszaniu najmniej stracił wskaźnik małych spółek, zniżkując do czwartku o 2,1 proc. Także licząc od kwietniowego szczytu, strata jest niewielka, gdyż sięga niespełna 4 proc. Choć przełamanie technicznych wsparć i tu nie rokuje najlepiej, to jednak szanse na powstrzymanie przeceny wydają się w tym segmencie największe. Ciekawym, choć trudnym do jednoznacznej interpretacji, zjawiskiem jest obserwowany w ostatniej fazie spadkowej wyraźny wzrost obrotów. Może to wskazywać, że zwiększona podaż akcji małych firm szybko znajduje chętnych nabywców, co byłoby oczywiście pozytywnym sygnałem.
Przeceną objęte zostały niemal wszystkie branżowe subindeksy, z wyjątkiem WIG.GAMES, który do czwartku zyskiwał ponad 2 proc., ustanawiając swój historyczny rekord, choć indeks liczony jest dopiero od początku roku. W tym horyzoncie zyskuje on 53 proc. Niestety nie ma on naśladowców, jednak warto zwrócić uwagę, że następne w kolejności są WIG-telekomunikacja i WIG-informatyka, a więc sektory związane z nowymi technologiami. Szkoda tylko, że to nie one nadają ton wydarzeniom na warszawskim parkiecie, gdzie wciąż dominują branże tradycyjne. To właśnie one ciążą nam najbardziej zarówno w krótkim, jak i dłuższym horyzoncie. W ostatnich dniach WIG-paliwa zniżkował o 9 proc., zbliżając się do dołka z października ubiegłego roku. Od styczniowego szczytu indeks ten traci już ponad 23 proc. O ile z perspektywy ostatnich dni najgorzej prezentują się tu zniżkujące po około 10 proc. akcje Lotosu i PKN Orlen, o tyle w horyzoncie od początku roku negatywnie wyróżnia się PGNiG ze spadkiem sięgającym 28 proc. W niechlubnej rywalizacji sektorowi paliwowemu jedynie minimalnie ustępuje WIG-górnictwo, który październikowe dołki już w czwartek zaczął testować. W jego przypadku spadkowa tendencja zaczęła się zdecydowanie później, ale za to jest znacznie bardziej dynamiczna. Od pierwszych dni kwietnia WIG-górnictwo poszedł w dół o 19 proc. W niełasce inwestorów znalazły się spółki węglowe. Akcje JSW do czwartku zniżkowały o 16 proc., a Bogdanki o ponad 11 proc. Od początku roku w obu przypadkach spadki sięgają 30 proc.
Miniony tydzień nie był też zbyt udany dla posiadaczy akcji spółek odzieżowych. Indeks tego sektora tracił prawie 7 proc. Duża w tym zasługa potentatów. Papiery CCC zniżkowały do czwartku o 8,5 proc., a walory LPP traciły ponad 6 proc. Mimo fatalnych wieści dotyczących Idea Banku oraz słabych wyników finansowych części pozostałych instytucji finansowych WIG-banki tracił do czwartku „tylko" 6 proc. Jednak poza zniżkującymi po około 5 proc. papierami PKO i Millennium walory pozostałych banków traciły po 7–9 proc. Walory Idea Banku, Getin Noble i Getinu, niewchodzące w skład branżowego indeksu, akurat w minionym tygodniu zyskiwały na wartości po wcześniejszej dramatycznej przecenie. Dość łaskawie rynek obszedł się z branżą energetyczną, której indeks tracił do czwartku 3,6 proc. Niewielkie to pocieszenie, gdyż WIG-energia należy do outsiderów naszego parkietu i w ostatnich dniach testował historyczne minimum ustanowione we wrześniu ubiegłego roku. W czwartek nastroje poprawiła nieco publikacja wyników finansowych Enei za pierwszy kwartał. Kurs akcji spółki rósł o ponad 7 proc., „podciągając" nieco notowania papierów pozostałych spółek tej branży.
Miedź pod ostrzałem
Notowania miedzi okazały się najbardziej wrażliwe na informacje o negocjacyjnych kłopotach między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Kontrakty terminowe na ten metal zniżkują już czwarty tydzień z rzędu. W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia straciły 2,6 proc., a cała spadkowa sekwencja obniżyła ich wartość o prawie 7,5 proc. W ciągu niespełna miesiąca przeszły od testowania lokalnego szczytu do łamania kolejnych wsparć. W czwartek broniły się przed spadkiem poniżej 275 centów za funt, czyli poziomu najniższego od końca stycznia. Nie ma wątpliwości, że taki rozwój wydarzeń to efekt obaw o perspektywy globalnej, a w szczególności chińskiej gospodarki oraz o konsekwencje braku porozumienia handlowego, które pogłębiłyby chińskie kłopoty. Obecnie najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wydaje się powrót notowań kontraktów na miedź do uformowanej wcześniej konsolidacji w przedziale od 260 do 280 centów za funt, ale wiele zależeć będzie od wyniku negocjacji amerykańsko-chińskich.
Notowania ropy naftowej w ostatnich dniach przebiegały dość spokojnie, choć nadal obowiązywała lekka tendencja spadkowa. Cena WTI zniżkowała w trakcie pierwszych czterech sesji o 1,3 proc., testując w poniedziałek poziom 60 dolarów za baryłkę. Tydzień kończył się nieco powyżej 61,5 dolara. W przypadku Brent spadek sięgał niemal 2 proc., a bykom nie udało się obronić poziomu 70 dolarów za baryłkę i został on nieznacznie przełamany. Na rynku ścierają się dwie przeciwstawne opcje. Jedna zakłada ograniczenie podaży surowca, głównie wskutek kłopotów Wenezueli i amerykańskich sankcji nałożonych na import z Iranu. Arabia Saudyjska nie garnie się w tych warunkach do zwiększenia dostaw, licząc na wzrost cen. Druga zaś opiera się na obawach o spadek popytu wynikający z oceny perspektyw globalnej gospodarki. Na razie zdaje się przeważać ta druga opcja, a eskalacja konfliktu handlowego jeszcze wzmocniłaby jej zwolenników. Notowania ropy znalazły się też w miejscu ważnym z technicznego punktu widzenia. Z pogorszenia się nastrojów na rynkach finansowych i wzrostu geopolitycznych napięć stara się korzystać złoto. Jego notowania poszły w minionym tygodniu nieznacznie w górę, utrzymując się tuż powyżej 1280 dolarów za uncję. Nadal więc przedłuża się stabilizacja w oczekiwaniu na silniejszy impuls, który nadejdzie prawdopodobnie z rynku walutowego. Spadkowa tendencja kontynuowana była w przypadku pozostałych metali szlachetnych. Notowania palladu poszły do czwartku w dół o ponad 6 proc., kończąc krótkie wzrostowe odreagowanie po tąpnięciu z końca marca. Platyna taniała drugi tydzień z rzędu, tracąc tym razem ponad 2 proc. O prawie 1,5 proc. taniało także srebro, którego notowania od lutowego lokalnego szczytu zniżkują już o niemal 9 proc. Spadki cen widoczne są wciąż w przypadku większości towarów rolnych, głównie zbóż, ale także kawy, cukru, kakao i bawełny.