Napływające informacje niestety nie sprzyjają akcjom, gdyż perspektywa porozumienia po raz kolejny odsuwa się w czasie. Tymczasem okazuje się, że w ostatnim tygodniu na pierwszy plan wysunęły się dane makro. Wstępny odczyt PMI za maj dla strefy euro oznacza, że praktycznie stoi on w miejscu, ale PMI przemysłowy nieznacznie spadł do 47,7 pkt. W odniesieniu do największej europejskiej gospodarki, czyli Niemiec, nie widać oznak poprawy w przypadku PMI przemysłowego. Dane IFO po raz kolejny były znacznie słabsze niż się spodziewano. Dla kontrastu warto jednak zauważyć, że np. we Francji PMI dość wyraźnie wzrósł zarówno w odniesieniu do przemysłu, jak i usług. Najważniejszą negatywną niespodzianką były jednak dane z USA. Tam wskaźniki PMI wyraźnie spadły. Przemysłowy wyniósł tylko 50,6 pkt, a usługowy 50,9 pkt. To z jednej strony potwierdza obserwowane już wcześniej oznaki wytracania tempa wzrostu amerykańskiej gospodarki. Z drugiej jednak zaskakuje siła spadku, co może oznaczać, że dotychczasowa lekka zadyszka może potrwać dłużej lub przerodzić się w poważniejsze spowolnienie. Przy powyższym układzie danych nic dziwnego, że indeksy akcyjne zanotowały spadki. Przy czym, patrząc nieco szerzej, znajdują się w konsolidacji. Trend spadkowy kontynuują za to rentowności amerykańskich obligacji, gdzie dziesięciolatki zbliżają się do poziomu 2,2 proc.