Podczas wtorkowego wystąpienia w Chicago szef Fedu – Jerome Powell - zasugerował gotowość do wsparcia gospodarki w obliczu eskalacji wojen handlowych. To poprawiło nastroje na Wall Street i pozwoliło na wzrostowe otwarcie środowej sesji na GPW. WIG20 zyskiwał na starcie 0,3 proc., mWIG40 0,1 proc., a sWIG80 0,5 proc. Po 15 minutach handlu "liczniki" się wyzerowały, co pokazało, że siła popytu na naszym rynku akcji nie jest zbyt duża. Niemal całą sesję WIG20 poruszał się przy poziomie poprzedniego zamknięcia, wykazując niewielką zmienność i niskie obroty. Nerwowo zrobiło się dopiero w końcowej fazie sesji. Gorszy od oczekiwań odczyt raportu ADP z amerykańskiego rynku pracy sprawił, że indeksy na Wall Street zaczęły się osuwać w pierwszej fazie handlu, co momentalnie przełożyło się na spadek WIG20. Ostatecznie indeks dużych spółek spadł w środę o 0,5 proc. do 2223 pkt. Na jego wykresie powstała niekorzystna formacja zwana krzyżem śmierci. Chodzi o to, że średnia krocząca z 50 sesji spadła poniżej 200-sesyjnej. Takie przecięcie interpretuje się jako zapowiedź spadków. Układ opór/wsparcie na wykresie WIG20 wygląda obecnie następująco 2250/2200 pkt. Przebicie górnej bariery powinno skutkować ruchem do 2290 pkt, gdzie znajduje się 200-sesyjna średnia. Spadek poniżej 2200 pkt da natomiast sygnał do spadku o co najmniej 50 pkt.
Indeksy mWIG40 i sWIG80 spadły w środę o tyle samo – o symboliczne 0,03 proc. Ten pierwszy od dwóch tygodni konsoliduje się w wąskim paśmie wahań przy 3950 pkt. To oznaka słabości. Drugi natomiast pozostaje relatywnie najsilniejszym wskaźnikiem na naszej giełdzie (ponad 9 proc. wzrostu od początku roku), ale od kilku sesji nie może przebić 11 635 pkt. Wykresy pokazują więc dość wyraźne symptomy niemocy naszego rynku. W takich warunkach coraz trudniej o zarobek na kupnie akcji. W środę tylko dwie spółki wyznaczyły co najmniej roczne maksimum notowań (Mobruk, Play), a analogiczne minimum wyznaczyło aż 10 (m. in. 4 Fun Media i Tauron). Na szerokim rynku 35 proc. spółek kończyło dzień na plusie, a 38 proc. na minusie. Wartość obrotów sięgnęła 746 mln zł.
Na rynku surowców wyróżniała się w środę ropa naftowa. Cena baryłki WTI spadała po południu o 4 proc. do 51,44 dol. To najniższy poziom od połowy lutego. Licząc od kwietniowego szczytu 66,6 dol., ropa potaniała już o 23 proc. W obliczu globalnej awersji do ryzyka kapitał płynie do bezpiecznych przystani w tym m. in. do złota. W środę w najwyższym punkcie płacono za uncję 1344 dol. To najwyższy poziom od 20 lutego. Niewiele brakuje już, by cena kruszcu osiągnęła nowe, tegoroczne maksimum.
W czwartek inwestorzy będą bacznie śledzić kalendarium makroekonomiczne. Czekają nas m. in. odczyty zamówień w niemieckim przemyśle, PKB Niemiec i projekcje Europejskiego Banku Centralnego.