Początek nowego tygodnia na warszawskiej giełdzie był niemrawy. Zmienność była niska, a i aktywność inwestorów pozostawiała sporo do życzenia. Nic jednak dziwnego, skoro w poniedziałek wolne mieli inwestorzy w Stanach Zjednoczonych. Powrót Amerykanów do handlu dawał nadzieje, że we wtorek emocji na parkiecie będzie jednak nieco więcej. Owszem było ciekawiej, ale trudno mówić o jakimkolwiek przełomie.
Już na starcie WIG20 musiał się zmierzyć z presją podaży. W pierwszych minutach handlu indeks największych spółek naszego parkietu tracił około 0,8 proc. Sytuacja nie wyglądała zbyt optymistycznie. Na szczęście dla byków, podaż nie poszła za ciosem. Zamiast tego popyt starał się podnieść po porannym ciosie.
Od razu jednak trzeba podkreślić, że miał utrudnione zadanie. Nie pomagało otoczenie. Większość europejskich rynków również bowiem była pod kreską. Wyraźnie tracił chociażby niemiecki DAX. Tamtejszemu rynkowi nie pomógł z pewnością słabszy od oczekiwań odczyt indeksu ZEW. Mimo wszystkich kłód rzucanych pod nogi, byki próbowały coś ugrać. W połowie sesji WIG20 tracił "tylko" 0,4 proc. co patrząc na otoczenie można było uznać za mini sukces.
Druga część dnia miała upływać pod dyktando sygnałów za oceanu. Niestety Amerykanie wrócili do handlu po dniu przerwy w nie najlepszych nastrojach. Tamtejsze indeksy od początku notowań były pod kreską. Byki w Warszawie zostały więc zdane same na siebie. Ostatecznie walkę to przegrały, chociaż też nie można mówić o nokaucie. WIG20 owszem zakończył dzień pod kreską, ale stracił jedynie 0,36 proc. W gronie największych spółek znowu słabo prezentowały się banki. Mocno taniały akcje mBanku, Santander Polska czy też PKO BP. Można więc powiedzieć, że w przypadku WIG20 nic się nie zmieniło. Po niewielkim kroku w przód, jaki wykonał rynek w poniedziałek, we wtorek zrobiliśmy znowu krok w tył. Warto też zwrócić uwagę, że zarówno we wtorek, tak jak w poniedziałek, byliśmy świadkami niskiej aktywności inwestorów. Obroty na całym rynku z trudem zbliżyły się do poziomu 500 mln zł. Nawet, jak na nasze standardy, jest to mizerne osiągnięcie. Przy takiej aktywności inwestorów ciężko przywiązywać większą wagę do tego co dzieje się na rynku.
Patrząc na nasz parkiet warto jednak zwrócić uwagę na inną prawidłowość. Chodzi mianowicie o relatywną siłę małych spółek. sWIG80 zyskał we wtorek 0,3 proc. i oddala się od okrągłego poziomu 13 tys. pkt. Wskaźnik ten od początku roku urósł już ponad 8 proc. Dla porównania WIG20 stracił w analogicznym okresie niemal 2 proc. Dodatkowy komentarz do tej sytuacji jest chyba zbędny.