Niemniej pozytywne nastroje nie utrzymywały się długo, już podczas sesji azjatyckiej mogliśmy obserwować wyraźne cofnięcie na tamtejszych indeksach, a kontrakty terminowe na giełdy w Europie i USA również zaczęły tracić. Oczywiście winny ponownie był tutaj koronawirus. O ile sytuacja w Chinach wydaje się stabilizować (mówi się o coraz większej ilości wyleczonych), tak na świecie wciąż pojawiają się nowe przypadki zachorowań. Dla przykładu w Japonii każda osoba przyjeżdżająca z Chin jest poddawana przymusowej kwarantannie, z kolei we Włoszech zdecydowano się zamknąć wszystkie szkoły do 15 marca. Dodatkowo dziś pojawiła się także informacja o pierwszym przypadku w Wielkiej Brytanii. Bank HSBC zdecydował się na ewakuację całego piętra w swoim biurowcu w Londynie, gdzie u jednego z analityków odnotowano możliwe zachorowanie na koronawirusa. Wirus pojawił się też na naszym Polskim podwórku, jednak nie było to powodem wzmożonej aktywności na polskiej giełdzie. Pod koniec sesji WIG20 traci 2%, a WIG30 zniżkuje 1,7%. Przecenę rzędu 1-2% widać także na innych europejskich parkietach.
Z kolei dzisiejsza sesja za oceanem rozpoczęła się od wyraźnych luk spadkowych. Aktualnie największą wyprzedaż możemy obserwować na indeksie Dow Jones, gdzie spadki przekraczają już 2%. Z kolei S&P500 i Nasdaq tracą odpowiednio 1,8% i 1,5%. Niemniej to na co warto zwrócić uwagę to fakt, że od czasu rozpoczęcia notowań, czyli od godziny 15:30 spadki nie pogłębiają się. Indeksy otworzyły się stosunkowo nisko, jednak nie brakuje chętnych do kupna, dlatego też niewykluczone, że inwestorzy będą się starali “wyciągnąć” indeksy w górę. Do końca sesji jeszcze sporo czasu.
Łukasz Stefanik
Analityk Rynków Finansowych
XTB