Podobnie było na GPW, gdzie indeks WIG20 przecenił się ponad 13%, odnotowując najgorszy dzień w całej historii. Pomimo interwencji banków centralnych, reakcje popytowe z jakimi mamy do czynienia są chwilowe (Fed wpompował wczoraj na rynek 500 miliardów dolarów). Za sprawą kolejnych informacji sugerujących skoordynowane działania banków centralnych, piątkowa sesja w Europie jak i USA rozpoczęła się od solidnych wzrostów, jednak biorąc pod uwagę ostatnie spadki - należy traktować ten ruch jako korektę w trendzie spadkowym.
Pomimo sporych wzrostów na rynku kontraktów terminowych w USA, a nawet chwilowego zawieszenia notowań z racji przekroczenia poziomu +5%, od godziny 14:30 to sprzedający mają przewagę.Po zamknięciu dnia w Europie zdecydowana większość indeksów świeciła się na zielono, niemniej zyski zostały wyraźnie ograniczone w drugiej połowie sesji, dlatego też prawdopodobnie czeka nas ustanowienie kolejnych minimów po weekendzie. Tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę fakt coraz szybkiej rozprzestrzeniającej się epidemii. Wprowadzenie dalszych ograniczeń przez rządy państw nie wróży nic dobrego. Ostatnie dwa dni były rekordowe pod względem liczby nowych przypadków, a dziś po godzinie 17:00 mówi się już o kolejnych ponad 5,5 tysiącach zachorowań, podczas gdy nie poznaliśmy jeszcze danych z Włoch czy Francji.
Po przekroczeniu poziomu 20% spadków na indeksach amerykańskich możemy już mówić o fazie bessy. Ponadto czynnikiem, który może doprowadzić do kolejnej fali wyprzedaży jest ryzyko pojawienia się koronawirusa u prezydenta USA! W ostatnim czasie Donald Trump spotkał się z prezydentem Brazylii u którego potwierdzono obecność wirusa. O ile w przypadku głowy państwa opieka medyczna na pewno będzie najlepsza, tak warto zauważyć, że Trump z racji swojego wieku jest w grupie wysokiego ryzyka.
Łukasz Stefanik
Analityk Rynków Finansowych