Wczorajsza sesja na warszawskiej giełdzie miała dwa oblicza. Początkowo dominował popyt i wydawało się, że czeka nas kolejny udany dzień. W drugiej części notowań do głosu zaczęły jednak dochodzi niedźwiedzie. W pewnym momencie ich przewaga zrobiła się na tyle wyraźna, że trudno było myśleć o tym aby ostatecznie wyjść na plus. I faktycznie ta sztuka się nie udała. WIG20 stracił na szczęście „tylko" 0,3 proc. Czy jest się czego bać?
Na razie odpowiedź brzmi: nie. Na starcie wtorkowych notowań byki znowu próbują swoich sił. Indeks największych spółek naszego parkietu zyskiwał w pierwszych minutach około 0,4 proc. Oczywiście po doświadczeniach z wczoraj trzeba zachować czujność.
Tym bardziej, że kolor czerwony zagościł wczoraj na rynku amerykańskim. Szczęśliwie i tam przecena miała niewielki charakter. S&P500 stracił niecałe 0,7 proc. Dow Jones spadł prawie 0,3 proc. Najmocniejszy zjazd zaliczył Nasdaq, który spadł 1,2 proc. Mocno taniały m.in. akcje Twittera.
Mieszane nastroje panowały na rynkach azjatyckich. Kospi stracił 0,7 proc., jednak już Nikkei225 zakończył dzień 0,1 proc. nad kreską. Liderem wzrostów był Shanghai Composite, który wzrósł o ponad 2 proc.
Kalendarz makroekonomiczny dzisiaj nie rozpieszcza inwestorów. W kraju warto jednak nasłuchiwać informacji o ewentualnych dalszych obostrzeniach gospodarczych. Dzisiaj wydaje się to rynkowy numer jeden.