W istocie wzrost WIG20 o 0,7 procent był prostym powieleniem ruchu DAX-a o 0,7 procent. Europie pomagały wzrosty na Wall Street, gdzie w trakcie zamykania sesji warszawskiej, S&P500 rósł o około 1 procent. Sam fakt, iż zarówno poniedziałkowa przecena, jak i wtorkowe odbicie miały w sobie element korelacji zmusza do ostrożnego wyciągania wniosków na przyszłość na podstawie lokalnych zmiennych. Rynek jest teraz zewnątrzsterowny i zapewne pozostanie w tym układzie w trakcie kolejnych sesji. Korelacja ze światem jawi się jako najważniejsza zmienna, którą warto będzie śledzić. Niemniej, lokalną zmienną, którą warto brać pod uwagę jest układ techniczny na wykresie WIG20. Już wczoraj ten element okazał się silniejszy od potężnej presji spadkowej z rynków bazowych. Zarówno w poniedziałek, jak i wtorek WIG20 bronił rejonu 2200 pkt., gdzie zalega dolne ograniczenie konsolidacyjnej półki 2300-2200 pkt. Samo zamknięcie rozdania w rejonie 2221 pkt. nie gwarantuje pozostania w konsolidacji – zmienność indeksu mierzona wskaźnikiem ATR z 14 sesji wynosi teraz ponad 30 punktów – ale już obrona wsparcia wskazuje, iż rynek stale gra w układzie, który zdominował notowania WIG20 od przełomu maja i czerwca. W istocie na pierwszej sesji czerwca WIG20 lokował się ledwie 11 punktów albo 0,5 procent wyżej od dzisiejszego zamknięcia i nawet wymuszone przez świat tąpnięcie nie zdołało zakończyć konsolidacyjnej fazy w historii rynku. Warto zatem obserwować kolejne sesje również przez pryzmat przewagi lokalnego trendu bocznego nad impulsami z otoczenia. Niezależnie od wczorajszego spadku WIG20 stale jest w położeniu, któremu najbliżej do układu kontynuacyjnego i bez poważnego odejścia na południe od 2200 pkt. popyt może szukać swojej szansy z założeniem, iż hossa nie powiedziała ostatniego słowa, a gra stale toczy się o pokonanie 2300 pkt. i przesunięcie uwagi na wyżej położone opory w rejonie 2400 pkt.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ
Wydział Analiz Rynkowych
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.