Wtorkowa sesja znowu przebiegała w sennej atmosferze przy stosunkowo niewielkich obrotach. Nie przeszkodziło to jednak WIG-owi w ustanowieniu rekordu. Początek wtorkowej sesji był idealną zapowiedzią tego, jak może wyglądać dzień na warszawskim parkiecie. Niewielkie zmiany i niezdecydowanie inwestorów nie wróżyły niczego dobrego. Najgorzej, że mijały kolejne godziny handlu, a trudno powiedzieć, aby w tym czasie wydarzyło się coś nadzwyczajnego. WIG20 oscylował przy poziomu zamknięcia z poniedziałku. Na pocieszenie pozostawało to, że problem z obraniem kierunku miały także inne europejskie parkiety. Lepiej radziły sobie średnie i małe spółki notowane w Warszawie. mWIG40 oraz sWIG80 rosły w południe po około 0,4 proc. Jak się okazało, to wystarczyło, aby WIG, czyli indeks szerokiego rynku, był na plusie i zaliczył nowy historyczny szczyt. Od wtorku wynosi on 68 778,27 pkt. W drugiej części dnia oczy inwestorów znowu zwróciły się w stronę Amerykanów. Indeksy na Wall Street zaczęły dzień od wzrostu, co potrząsnęło również notowaniami u nas. WIG20 wykonał zwrot na północ, ale nie dość, że był on mało przekonujący, to jeszcze zakończył się niemal równie szybko, jak zaczął. Ostatecznie WIG20 zyskał 0,1 proc.