Raport ten jest o tyle kluczowy, ze względu na to, że Fed podejmuje swoje decyzje patrząc właśnie na to, jak sytuacja wygląda pod względem zatrudnienia. Wobec tego, czy jutro będziemy mieli zapieczętowaną zmianę polityki monetarnej? Czy wręcz przeciwnie Fed dostanie zielone światło do utrzymania polityki bez zmian?
Oczekiwania dotyczące zmiany zatrudnienia w USA są całkiem niezłe i wskazują na wzrost na poziomie ok. 750 tys. Obecnie brakuje prawie 6 mln osób zatrudnionych, aby powrócić do stanu sprzed pandemii. Licząc średnie zmiany zatrudnienia z ostatnich 12 miesięcy mamy wzrost na poziomie 600 tys. miesięcznie. Wobec tego można postawić tezę, że wszystko powyżej 600 tys. pewnie uznane za bardzo dobry raport, który przybliża nas szybciej do stanu normalności. Teraz jednak warto powiedzieć o sygnałach ostrzegawczych. Raport ADP pokazujący zmianę zatrudnienia prywatnego pokazał wzrost nieco powyżej 300 tysięcy. Dodatkowo subindeks zatrudnienia z przemysłowego indeksu PMI pokazał spadek poniżej 50 punktów, co oznacza problemy z zatrudnieniem w sektorze. To oznaki słabości rynku pracy. Oczywiście część osób może powiedzieć, że wstępne wnioski o zasiłek dla bezrobotnych spadły do nowego pandemicznego dołka na poziomie 340 tys. i pokazują, że przedsiębiorcy wcale nie zwalniają wraz z kolejną falą koronawirusa. Można wspomnieć, że dzienna ilość przypadków to nawet 180 tys. w USA, a liczba zgonów przekracza 1400 osób. Przedsiębiorcy w ramach idącego ryzyka raczej starają się ograniczać nowe zatrudnienie, a nie zwalniać osoby, szukając np. nowych pracowników. To pokazuje, że raport NFP może tak naprawdę wypaść nieciekawie, jeśli przedsiębiorcy faktycznie szykują się na nowe restrykcje związane z Covidem.
Co wobec tego dla giełdy? Tak naprawdę dane nie powinny mieć znaczenia. Jeśli wypadną one dobrze, to będzie to oznaka silnej gospodarki, co oznacza dobre perspektywy dla spółek. Z drugiej strony, jeśli wypadną źle, to będzie to sygnał, że Fed nie zwolni swojego tempa skupu aktywów, co wspiera dalsze zakupy instytucji na giełdzie. Dodatkowo warto wspomnieć, że w przeszłości samo ogłoszenie taperingu też nie miało długoterminowego wpływu na giełdy. Dopóki tak naprawdę nikt nie odkryje w bieżącej sytuacji bańki, giełdy powinny mieć się bardzo dobrze.
Na Wall Street trwają wzrosty, tuż przed końcem sesji europejskiej. Z drugiej strony wzrosty na większości europejskich rynkach były raczej mizerne. DAX zyskuje 0,01%, natomiast CAC 40 jest wyżej tylko o 0,1%. S&P 500 po 2 godzinach handlu zyskuje 0,33%. Kolejny fenomenalny dzień ma za sobą WIG20, który zyskał 0,88% i zbliża się do poziomu 2400 punktów.
Michał Stajniak