Po siedmiu miesiącach wyniki niemal wszystkich funduszy są bardzo dobre. Wyceny których aktywów wydają się obecnie być na wyrost?
Jestem trochę zaskoczony siłą polskiego rynku długu. Widzimy to szczególnie, analizując wyniki funduszy dłużnych inwestujących w obligacje o dłuższej zapadalności. Inwestorzy wyjątkowo mocno doceniają to, że inflacja w Polsce spada, chociaż jej poziom jest przecież ciągle wysoki. Poza tym wokół wciąż mamy wiele zagrożeń – wojna za naszą wschodnią granicą czy zbliżające się wybory parlamentarne. Każda kampania wyborcza to ryzyko dodatkowych obietnic, wydatków rządowych, wyższego zadłużenia i deficytu budżetowego. Tymczasem na rynku dominuje spory optymizm. Pamiętamy, że jesienią zeszłego roku szczyt rentowności dziesięcioletnich obligacji skarbowych był bliski 9 proc. Wtedy pesymizm był duży i brakowało chętnych do kupowania polskich obligacji. Dziś rentowność tych obligacji sięga 5,5 proc., więc do zmiany nastrojów od skrajnego pesymizmu do dużego optymizmu doszło bardzo szybko.
Co do polskiego rynku akcji, to jak dotąd wciąż doświadczamy dynamicznego odbicia, które rozpoczęło się w październiku ubiegłego roku. Wcześniej jednak krajowy rynek był bardzo mocno przeceniony, więc zwyżki z ostatnich miesięcy mają swoje uzasadnienie. Na innych rynkach również panowały dobre nastroje, np. ceny akcji na rynku amerykańskim, gdzie wcześniej nie obserwowaliśmy tak głębokiej jak u nas przeceny, również poszybowały ostro w górę. Warto jednak podkreślić, że w USA zyskiwały głównie największe firmy technologiczne, a spółki o mniejszej kapitalizacji znacznie mniej, co pokazuje, że wzrosty są selektywne. Ostatecznie jednak tegoroczne wyniki głównych indeksów wydają się zaskakująco dobre, biorąc pod uwagę falę pesymizmu, jaka przetoczyła się w związku z wybuchem wojny w Ukrainie oraz wysoką inflacją. Mamy więc szybkie przejście od dość dużego pesymizmu do optymizmu.
Obecną sytuację rynków ocenia pan jako nad wyraz optymistyczną?
Dużo dobrych informacji zostało już przez rynki zdyskontowanych i pewnie jakaś korekta byłaby zjawiskiem naturalnym. Jednak, jak już nieraz rynek udowodnił, kiedy coraz więcej mówi się o spadkach, mogą one wcale nie nastąpić. Wyceny akcji, szczególnie na rynkach zagranicznych, w tym w USA, nie są może niskie, ale nie są też ekstremalnie wysokie. Dotyczy to też z pewnością wycen akcji na giełdzie w Warszawie. Kluczem jest jednak odpowiedź na pytanie, czy rzeczywiście globalna gospodarka uniknie recesji. Dostępne dzisiaj dane wskazują, że jest na to szansa, a w takim wypadku z większym optymizmem można spojrzeć na rok 2024 i liczyć na pozytywne zachowanie rynków. Pewności oczywiście nie ma, a ostatnie lata, kiedy to sytuacja potrafiła się bardzo szybko zmieniać, nauczyły nas pokory. Jeśli chodzi o globalny rynek długu, to w I połowie przyszłego roku możemy spodziewać się obniżek stóp procentowych na rynkach zachodnich, wcześniej przez amerykański Fed, potem przez EBC. Zejście inflacji ze szczytów do obecnych poziomów to jednak łatwiejszy odcinek drogi. Powrót tego wskaźnika do długoterminowych celów będzie wymagał większej cierpliwości. Podobnie będzie w Polsce – inflacja dość szybko obniżyła się po osiągnięciu szczytów, ale dalsze jej zbijanie będzie trudniejsze. Stopy procentowe powinny się więc utrzymywać na podwyższonych poziomach zarówno w Polsce, jak i w Europie Zachodniej, co z punktu widzenia branży funduszy nie będzie takie złe, bo daje szansę na atrakcyjne, na tle oferty depozytów, stopy zwrotu funduszy dłużnych. Długoterminowe stopy procentowe z pewnością będą się powoli kurczyć, choć w Polsce najdynamiczniejszy ruch rentowności w dół w stosunkowo krótkim okresie jest już chyba za nami. Najbliższe miesiące nie powinny być już tak dynamiczne, chociaż mogą przynieść pewne wahania rentowności i cen szczególnie długoterminowych obligacji. Nie oznacza to, że fundusze obligacji długoterminowych nie przyniosą atrakcyjnych zysków, ale może trzeba będzie wykazać trochę więcej „cierpliwości” i zaakceptować pewną zmienność cen.