– Jesteśmy pozytywnie nastawieni do akcji spoza USA – przekonuje Robert Bohynik, członek zarządu i dyrektor inwestycyjny NN Investment Partners TFI. – Podobają nam się akcje polskie – WIG jest o krok od rekordu, co nie znaczy, że firmy notowane na warszawskiej giełdzie są wycenianie wysoko – podkreśla.
Banki i spółki surowcowe
Jednym z powodów, dla których Polska jest szczególnie atrakcyjna na tle innych rynków Europy Środkowo-Wschodniej, jest silne „ubankowienie" naszych indeksów. – Uważamy, inaczej niż większość analityków, że Rada Polityki Pieniężnej podniesie stopy procentowe jeszcze w tym roku, w jego drugiej połowie. Z wywoływaniem inflacji jest trochę jak z wylewaniem keczupu ze szklanej butelki – próbujesz i nic, dalej próbujesz i nic, znowu próbujesz, aż wreszcie wychodzi go za dużo i jest rozlany po całym stole – obrazowo porównuje Bohynik. To jeszcze nie jest przypadek Polski, niemniej jednak jego zdaniem inflacja wyraźnie przyspieszy w tym roku, zmuszając RPP do reakcji szybszej od zapowiadanej.
– Właśnie dlatego stawiamy na banki, którym sprzyja perspektywa podwyżek stóp procentowych. Do tego dokładamy spółki surowcowe – wyjaśnia Bohynik. Jednocześnie radzi unikać przedsiębiorstw, którym szkodzi wzrost cen surowców i półproduktów połączony z rosnącymi kosztami pracy. Mowa o firmach, które nie są w stanie elastycznie dostosować cen usług i produktów do rosnących kosztów. – Takich przedsiębiorstw jest relatywnie najwięcej w sWIG80 – nie ukrywa Bohynik.
Zwraca uwagę również na inną przypadłość małych spółek. Przez lata w Polsce wręcz masową popularność zdobyła strategia inwestycyjna – opakowana w fundusze absolutnej stopy zwrotu – polegająca na obstawianiu zwyżek notowań akcji małych spółek z jednoczesną grą na spadek kursów dużych spółek. W zeszłym roku to się dopiero zaczęło odkręcać. Jeżeli notowania dużych firm będą dalej rosły, to odpływy kapitału z tego typu strategii mogą dalej ciążyć „maluchom".
Inflacja kluczem
Poglądy Bohynika są spójne z prognozami centrali NN Investment Partners w Hadze. Valentijn van Niewenhuijzen, odpowiadający za inwestycje w holenderskiej grupie (global chief investment officer), podkreśla jednak, że w krótkim terminie ryzyko korekty jest spore. – Przekonanie o kontynuacji hossy jest powszechne nie tylko wśród analityków, ale również inwestorów amerykańskich, których nastroje są dziś najlepsze od 2010 r. Z tego powodu zdecydowaliśmy się ostatnio na ograniczenie przeważenia akcji w portfelach, którymi zarządzamy – ujawnia van Niewenhuijzen.