W ujęciu sektorowym najmocniej w lutym rozczarowały spółki energetyczne, które wciąż charakteryzują się podwyższonym ryzykiem, wynikającym z kwestii regulacyjnych oraz relacji właścicielskich. Oczekiwań i nadziei nie spełnia na razie sektor finansowy.
O ile warszawska giełda poddała się z łatwością negatywnym tendencjom światowym, nawet zbyt skwapliwie, szczególnie biorąc pod uwagę niezbyt wygórowane wskaźniki wycen, o tyle zdecydowanie bardziej odporny na zawirowania okazał się nasz rynek długu. W pierwszych dniach lutego polskie obligacje skarbowe zostały co prawda poddane przecenie i rentowność papierów dziesięcioletnich przekroczyła 3,6 proc., jednak w dalszej części miesiąca szybko powróciła ona w okolice 3,3 proc. Warto zwrócić uwagę, że ten zwrot nastąpił w czasie, gdy rentowność obligacji amerykańskich zbliżała się do 3 proc., czyli poziomu uznawanego za bardzo niebezpieczny z punktu widzenia sytuacji nie tylko na rynku długu, ale także pozostałych segmentach światowego rynku finansowego. Na razie sprawdzają się prognozy, które wskazywały na możliwość występowania w tym roku sporych zawirowań na rynkach, jednak wciąż nie widać sygnałów poważniejszego zagrożenia dla dotychczasowych dominujących tendencji, szczególnie na rynkach akcji. Jednym z istotnych czynników łagodzących ewentualne perturbacje, przede wszystkim w odniesieniu do emerging markets, jest słabość dolara, utrzymująca się mimo zaostrzania amerykańskiej polityki pieniężnej.