Choć w ostatnich tygodniach, w związku z koronawirusem, gigantycznie wzrósł popyt na maski czy rękawiczki, to zarobić dzięki spółkom medycznym będzie raczej trudno – przyznają zarządzający.
Szczepionka za 1,5 roku
Grono krajowych funduszy, które nakierowane są na spółki medyczne, jest dość wąskie. To zaledwie kilka funduszy, z których większość działa w formie zamkniętej, a zysków szuka za granicą. Oczywiście pojedyncze spółki medyczne, w tym notowane na GPW, trafiają do funduszy akcji inwestujących szeroko. Otwarcie nowego funduszu medycznego, zapewne otwartego, zapowiedziało Esaliens TFI. Niedawno do zespołu dołączył Marcin Szuba. Fundusz medyczny, którym zarządzał w dawnym Trigonie TFI, przeszedł pod skrzydła Ipopemy TFI.
Z krajowego rynku w ostatnich tygodniach silnie zyskał oczywiście Mercator, jednak, przynajmniej według danych na koniec 2019 r., reprezentacja funduszy w akcjonariacie tej spółki była dość wąska. Czy da się zarobić na spółkach medycznych w związku z rozprzestrzeniającym się wirusem?
– Spodziewamy się, że w krótkim terminie cena akcji niektórych spółek medycznych, producentów odzieży ochronnej, urządzeń diagnostycznych albo leków pomagających w objawowym leczeniu wirusowego zakażenia układu oddechowego może wzrosnąć – przyznaje Michał Ficenes, zarządzający w Skarbcu TFI. – Nie wiemy jednak, jak ostatecznie silny i długotrwały okaże się na nie popyt oraz jak ułożą się marże na również zwyżkujących cenach surowców wykorzystywanych w produkcji np. masek – dodaje. Ficenes zwraca uwagę, że tylko niektóre spółki farmaceutyczne na świecie zdecydowały się opracować szczepionkę na koronawirusa, a ta dostępna będzie dopiero za przynajmniej 18 miesięcy. – Ciężko więc szukać okazji inwestycyjnych w związku z wirusem – komentuje.
Szukanie igły w stogu siana
A jak jest z inwestowaniem w spółki medyczne w Polsce? – Temat jest dość trudny – przyznaje Piotr Zagała, zarządzający BNP Paribas TFI. Jak zauważa, na świecie panuje opinia, że sektorze firm biotechnologicznych doszło jakiś czas temu do pęknięcia bańki. – W Polsce mieliśmy lekkie pokłosie tej hossy – na giełdę weszła Selvita, Oncoarendi. Jak pokazuje historia, jest to temat bardzo specyficzny , który daje szanse na wysokie zyski i straty – twierdzi Zagała. – Możemy słuchać przedstawicieli tych spółek i mieć nadzieję, że mówią nam całą prawdę o swej spółce, ale i o konkurencji – przyznaje. – Przypadek „cudnej maszynki" Cormaya znamy – okazała się wielką mistyfikacją – komentuje zarządzający BNP Paribas TFI. Przytacza też przykład Optopolu, który nawet bez sukcesu w komercjalizacji okazał się świetną inwestycją – spółkę przejął potentat globalny. – Medicalgorithmics wyceniany był na poziomie zysków 40-letnich, ale już po kilku latach okazało się, iż zegarki potrafią robić prawie to samo, a konkurencja nie śpi – ciągnie Zagała. – Podobnie nowe lekarstwa Mabionu. Spółka miała mieć drugą pozycję na rynku, a okazało się, że może będzie szóstą firmą na świecie wprowadzającą lek na daną chorobę – analizuje zarządzający. – W rozmowach z tymi spółkami dowiadujemy się wielu rzeczy, o których nie mamy i nie będziemy mieli pojęcia. I nie wiemy, ile firm pracuje nad podobnymi projektami na świecie – podsumowuje Zagała.