Spółki medyczne raczej nie zyskają

Teoretycznie rozwój koronawirusa może wspomóc notowania wybranych spółek medycznych, np. producentów masek, rękawiczek czy maszyn wspierających oddychanie. Jednak raczej na krótko.

Publikacja: 26.02.2020 05:44

Spółki medyczne raczej nie zyskają

Foto: Adobestock

Choć w ostatnich tygodniach, w związku z koronawirusem, gigantycznie wzrósł popyt na maski czy rękawiczki, to zarobić dzięki spółkom medycznym będzie raczej trudno – przyznają zarządzający.

Szczepionka za 1,5 roku

Grono krajowych funduszy, które nakierowane są na spółki medyczne, jest dość wąskie. To zaledwie kilka funduszy, z których większość działa w formie zamkniętej, a zysków szuka za granicą. Oczywiście pojedyncze spółki medyczne, w tym notowane na GPW, trafiają do funduszy akcji inwestujących szeroko. Otwarcie nowego funduszu medycznego, zapewne otwartego, zapowiedziało Esaliens TFI. Niedawno do zespołu dołączył Marcin Szuba. Fundusz medyczny, którym zarządzał w dawnym Trigonie TFI, przeszedł pod skrzydła Ipopemy TFI.

Z krajowego rynku w ostatnich tygodniach silnie zyskał oczywiście Mercator, jednak, przynajmniej według danych na koniec 2019 r., reprezentacja funduszy w akcjonariacie tej spółki była dość wąska. Czy da się zarobić na spółkach medycznych w związku z rozprzestrzeniającym się wirusem?

– Spodziewamy się, że w krótkim terminie cena akcji niektórych spółek medycznych, producentów odzieży ochronnej, urządzeń diagnostycznych albo leków pomagających w objawowym leczeniu wirusowego zakażenia układu oddechowego może wzrosnąć – przyznaje Michał Ficenes, zarządzający w Skarbcu TFI. – Nie wiemy jednak, jak ostatecznie silny i długotrwały okaże się na nie popyt oraz jak ułożą się marże na również zwyżkujących cenach surowców wykorzystywanych w produkcji np. masek – dodaje. Ficenes zwraca uwagę, że tylko niektóre spółki farmaceutyczne na świecie zdecydowały się opracować szczepionkę na koronawirusa, a ta dostępna będzie dopiero za przynajmniej 18 miesięcy. – Ciężko więc szukać okazji inwestycyjnych w związku z wirusem – komentuje.

Szukanie igły w stogu siana

A jak jest z inwestowaniem w spółki medyczne w Polsce? – Temat jest dość trudny – przyznaje Piotr Zagała, zarządzający BNP Paribas TFI. Jak zauważa, na świecie panuje opinia, że sektorze firm biotechnologicznych doszło jakiś czas temu do pęknięcia bańki. – W Polsce mieliśmy lekkie pokłosie tej hossy – na giełdę weszła Selvita, Oncoarendi. Jak pokazuje historia, jest to temat bardzo specyficzny , który daje szanse na wysokie zyski i straty – twierdzi Zagała. – Możemy słuchać przedstawicieli tych spółek i mieć nadzieję, że mówią nam całą prawdę o swej spółce, ale i o konkurencji – przyznaje. – Przypadek „cudnej maszynki" Cormaya znamy – okazała się wielką mistyfikacją – komentuje zarządzający BNP Paribas TFI. Przytacza też przykład Optopolu, który nawet bez sukcesu w komercjalizacji okazał się świetną inwestycją – spółkę przejął potentat globalny. – Medicalgorithmics wyceniany był na poziomie zysków 40-letnich, ale już po kilku latach okazało się, iż zegarki potrafią robić prawie to samo, a konkurencja nie śpi – ciągnie Zagała. – Podobnie nowe lekarstwa Mabionu. Spółka miała mieć drugą pozycję na rynku, a okazało się, że może będzie szóstą firmą na świecie wprowadzającą lek na daną chorobę – analizuje zarządzający. – W rozmowach z tymi spółkami dowiadujemy się wielu rzeczy, o których nie mamy i nie będziemy mieli pojęcia. I nie wiemy, ile firm pracuje nad podobnymi projektami na świecie – podsumowuje Zagała.

GG Parkiet

Ekspert BNP Paribas TFI przypomina słowa Warrena Buffetta, który mówił, że nie inwestuje w spółki, których nie rozumie. – My, jako inwestor benchmarkowy, musimy w nie inwestować, ale niezbyt agresywnie. Uważamy, że inwestycje tego typu powinny być bardziej dokonywane przez wyspecjalizowane firmy inwestycyjne oraz inwestujące w startupy. Co nie zmienia faktu, iż wierzymy w przyszłe postępy w medycynie – przyznaje Zagała.

Lepszy wirus niż recesja

Poniedziałkowe silne spadki były o tyle ciekawe, że o koronawirusie słychać od tygodni, tymczasem rynki wydawały się być zaskoczone. – Inwestorzy w poprzednich tygodniach generalnie ignorowali ryzyko pojawienia się wirusa w innych miejscach poza Azją i dyskontowanie efektu gospodarczego na świecie jest w miarę uzasadnione – zauważa Ficenes. Zwraca uwagę, że S&P 500 wciąż cieszy się atrakcyjną stopą zwrotu za ostatnie 12 miesięcy. – Strach przed koronawirusem może nieco schłodzić rozgrzane nastroje na rynkach akcji i sprowadzić wyceny do bardziej atrakcyjnych poziomów. Taki scenariusz jest „lepszy" dla inwestorów niż recesja w gospodarce przy wysokich wycenach – komentuje zarządzający Skarbca TFI.

Pytania do... Marcina Szuby, dyrektora inwestycyjnego w Esaliens TFI

Czy w związku z koronawirusem inwestorzy mogą liczyć na wzrost notowań jakichś globalnych spółek medycznych?

U części osób zakażonych koronawirusem dochodzi do zapalenia płuc i niewydolności oddechowej. Człowiek się po prostu dusi. Następnie w przebiegu choroby dochodzi do niewydolności krążenia i w związku z tym śmierci. Z początku niektóre spółki produkujące produkty wykorzystywane w walce z tą chorobą zachowywały się relatywnie lepiej. Jednak w poniedziałek, gdy rynki reagowały na informacje o wybuchu nowego ogniska choroby we Włoszech, doszło do globalnych spadków, które nie ominęły także spółek medycznych. Jedną z nielicznych tego typu firm, które zyskiwały w poniedziałek na wartości, był jeden z największych producentów leków przeciwwirusowych na świecie – Gilead Sciences, w związku z faktem, że jeden z leków tej firmy o nazwie remdesivir, który pokazał wstępną skuteczność w modelu zwierzęcym, być może będzie mógł być w przyszłości stosowany także u ludzi.

Pana zdaniem obecna sytuacja jest wyjątkowa na tle innych chorób masowych?

Bardzo, ze względu na jeden kluczowy czynnik. Zakażeni przez jakiś czas na początku infekcji nie mają istotnych objawów, stąd nie można ich zidentyfikować i izolować. Nie mają gorączki, kaszlu i nie zgłaszają się do lekarza. I przez te kilka dni mogą roznosić wirusa wokół. Zwykle bardziej istotne objawy widoczne są po kilku dniach, a według dotychczasowych statystyk nosiciel koronawirusa średnio zaraża od 1,4 do 4,08 kolejnej osoby. Dla porównania ten tak zwany reproduction number (R0) dla sezonowej grypy wynosi od 2 do 3. Dlatego władze decydują się na izolowanie całych miast.

Wierzy pan w dane z Chin na temat rozprzestrzeniania się wirusa?

Niekoniecznie. Ewidentnie na początku władze chińskie minimalizowały problem. Może być jeszcze wiele zarażonych osób, o których system ochrony zdrowia nie wie. Z drugiej strony nie ma na świecie nikogo, kto byłby w stanie powiedzieć, jak to się będzie dalej toczyło. Sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. Jeszcze w zeszłym tygodniu sądziliśmy, że sytuacja się uspokaja.

Ile może trwać stworzenie szczepionki na koronawirusa?

Na pewno nie nastąpi to szybko. Historycznie czas rozwoju szczepionek to od dwóch do pięciu lat. Dużym wyzwaniem będzie produkcja białek wirusa potrzebnych do rozwoju szczepionki. Później musi powstać model zwierzęcy i trzeba będzie się upewnić, że potencjalna szczepionka bezpiecznie pobudza układ immunologiczny. Szczepionki, które pozytywnie przejdą testy przedkliniczne, dopiero następnie będą mogły być testowane u ludzi w trakcie badań klinicznych. Z reguły takie badania trwają wiele miesięcy jeśli nie lat, a natury nie da się przyspieszyć. Na końcu mamy takich regulatorów, jak FDA czy EMA, którzy na podstawie takich danych rejestrują następnie produkt. Być może jednak z uwagi na duże zaangażowanie Światowej Organizacji Zdrowia, rządów i przemysłu farmaceutycznego ten proces uda się trochę skrócić. PAAN

Fundusze inwestycyjne
Już bez szału popytu na fundusze dłużne
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Fundusze inwestycyjne
Mieszane perspektywy przed złotem
Fundusze inwestycyjne
USA pozostaną w hossie. W Polsce lepiej postawić na fundusz skarbowy
Fundusze inwestycyjne
Jesienią krajowe fundusze obligacji poderwały się do lotu
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Fundusze inwestycyjne
Jakub Głowacki, zarządzający Acer FIZ: Europa na krawędzi kryzysu
Fundusze inwestycyjne
Sektor TFI i klienci nie będą skłonni do większego ryzyka