Jak ocenia pan obecną sytuację gospodarczą na rynkach międzynarodowych, w tym zwłaszcza w regionach w których działa grupa kapitałowa Selena FM?
W tym roku światowa gospodarka niewątpliwe znajduje się w gorszym stanie niż w 2022 r. Dla nas kluczową rolę odgrywają rynki Europy Środkowej, Zachodniej i USA. Na każdym z nich spada produkcja materiałów budowlanych. O ile w ubiegłym roku występowały problemy z przerwanymi łańcuchami dostaw, dostępnością surowców czy wyjątkowo dużymi wzrostami cen, o tyle w tym największe kłopoty wiążą się z wysoką inflacją i zwiększonymi kosztami produkcji. Inflacja ma ogromny wpływ na naszych odbiorców, gdyż podnosi koszty kredytów i zmniejsza wartość dochodu rozporządzalnego gospodarstw domowych. Obserwujemy to niemal w każdym kraju, w którym obecne są nasze produkty. Ponadto zmieniły się postawy konsumenckie. Ludzie po licznych lockdownach chcą bardziej niż wcześniej korzystać z życia. Tym samym więcej wydają na przyjemności, a mniej na inwestycje i remonty.
Czy widać na horyzoncie jakieś oznaki poprawy?
W naszym kraju można zaobserwować lekką poprawę aktywności na rynku mieszkaniowym, od kiedy wprowadzono w życie rządowy program „Bezpieczny kredyt 2 proc.”. Może ona przyczynić się w przyszłości do poprawy sytuacji na rynku materiałów budowlanych. W Europie Zachodniej popyt jest zróżnicowany, a w USA nadal jest słaby. Co więcej, za Atlantykiem trudno liczyć na szybkie ożywienie. Mimo wszystko z optymizmem patrzę w przyszłość. Moim zdaniem branża jest już w dołku, a wychodzenie z niego może potrwać około roku. W tym czasie nie oczekuję spektakularnego wzrostu. Dopiero w II połowie 2024 r. mogą nastąpić większe zwyżki.
Na jakich rynkach oczekujecie najszybszej poprawy sytuacji, zwłaszcza pod względem wzrostu zapotrzebowania na oferowaną chemię budowlaną?